poniedziałek, 23 września 2013

Motywacja?

Czymże jest dla mnie motywacja?
W gruncie rzeczy jest to dla mnie trudne pytanie. Nigdy szczerze nie odpowiedziałam sobie na nie. Pisząc ten post, siedzę i myślę, czym ona jest. Naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Więc teraz. w ostatnie dni wakacji jest czas na to, żeby pomyśleć i zapisać na blogu. Zawsze do tej notatki będę mogła wrócić i poczytać moje przemyślenia. :)

Czy motywacja jest wtedy, gdy widzę wysportowane, piękne ciało w "jakiejś" gazetce czy też w telewizji, gdzie dana osoba pracuje z mnóstwem ludzi, aby osiągnąć swój ideał figury?
Nie. Dla mnie motywacja jest wtedy, gdy widzę Dziewczyny, takie jak ja, mające problemy z niekoniecznie prostymi rzeczami, jakimi są ćwiczenia i zdrowe odżywianie. Dzięki Wam, moi Drodzy, dowiedziałam się, co to jest motywacja. Jest to zmaganie się z własnym rozumem oraz z własnym ciałem. Ukierunkowanie wysiłku na cel. Cel, który chcę osiągnąć. Widzieć efekty na sobie, nie na kartce, czy na kimś innym.

Co z tego, że widzę szczupłą, ładną sylwetką, jak nie wiem, w jaki sposób do tego doszła? Mogę pomyśleć: "wow, ale świetnie wygląda", ale po chwili zapala mi się żaróweczka i zastanawiam się, czy to nie jest przypadkiem "zasługa" nagannej diety, którą przez kilka miesięcy stosowała dla efektów? Nie wiem. Nie oceniam. I oczywiście każdy robi, co chce i może. Wiadomo. Każdy ma swój wybór. Naprawdę fajnie jeśli doszła do efektu w sposób zdrowy i "fitnessowy". :)

Kiedy czytam Wasze przejścia z ćwiczeniami, ze zdrowym odżywianiem, chcę bardziej ukierunkować się na zdrowe życie. Chcę być bardziej fit (i będę!).

Więc jak to jest z moją motywacją?
Na razie układam sobie cel. Bardziej "wkładam" go do głowy, bo cel już jest. Tylko trzeba się za siebie wziąć. Cel krótkodystansowy. Z autopsji wiem, że te długoterminowe nie bardzo się mnie trzymały. Chcę widzieć te efekty w lustrze. Czuć je w sobie. :) Kroczek po kroczku!

Cel krótkodystansowy? - czyli jaki to?
1. Słodycze - ograniczę je od dziś, w sumie od jutra, bo na noc się nie je, przede wszystkim słone przekąski - chipsy i paluszki. Te przed chwilą wymienione postaram się rzucić (powolutku, małymi krokami), na szczęście nie jem tego świństwa często. Raczej sporadycznie. Ale co ze słodkimi pokusami? Na początek zacznę od jednego dnia bez, a później zwiększając ilość dni dojdzie do tego, że raz w tygodniu będę dawać sobie dyspensę na cokolwiek słodkiego. :) Taki mam plan. Gdy zamieszkam z moim D. będzie łatwiej wcielić mi go w życie, ponieważ on daje mi siły i do tego przy nim po prostu zdziałam więcej. :)
2. Ćwiczenia. Przychodzi rok akademicki, a wraz z nim 2 razy basen w tygodniu, godzinka fitnessu w klubie (mam nadzieję!) i Melka w dwa pozostałe dni. Dwa dni dajmy sobie wolne. :) Mam nadzieję, że to się uda. Na początku października poinformuję Was, co z treningami w klubie fitness. I wszystko zależy od mojego studenckiego budżetu. :) Ale! Nie będę kupować słodkości, więc pewnie wyskrobię co nieco na fitnessik. :)

Myślę, że to na tyle. Pozdrawiam, Zdeterminowana - bardziej niż kiedykolwiek. ;)

EDIT:
Co do punktu pierwszego. Słodycze. Chcę je ograniczyć dla siebie, ale również dla swojego budżetu. Chcę wprowadzić więcej owoców i warzyw w swoje życie.
Budżet. Zamiast wydawać mnóstwo pieniędzy na kupne słodkości, mogę zrobić coś zdrowego w domu. Myślę, że domowy budyń, kisiel czy galaretka nie jest wielkim przestępstwem, oczywiście w rozsądnych ilościach. Po odwiedzeniu kilku blogów fit-kulinarnych można zrobić naprawdę świetne rzeczy w domu. :)


10 komentarzy:

  1. Musi się udać :) ! A co do celów długo- i krótkoterminowych napiszę co przeczytałam u Jillian :) Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się zasranawiam gdzież jest moja motywacja. Jeszcze niedawno miałam jej mnóstwo, a teraz prysła. Owszem narzeczony nie pomaga, a wręcz kusi, a potem się złości, że zaprzepaszczam odchudzanie. Okropne... Trzyma za Ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi mój chłopak na szczęście pomaga i nie kusi, bo sam chce być fit. ;) Ćwiczy, stara się zdrowo odżywiać, więc mam w nim wsparcie. ;)

      Usuń
  3. totalnie zgadzam się co do motywacji - mnie też nie motywuje zdjęcie super ekstra szczuplutkiej laski. znacznie bardziej przemawiają do mnie obrazki "przed/po", zwłaszcza blogerek których drogę śledziłam

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodycze to sam cukier i tłuszcz. Jak chcesz po nie sięgnąć wyobraź sobie taki obrazek. Tłuszcz i cukier... Smaczne? ;)
    Nie jedz, ja też nie jem. Zamiast tego wolę owoce, też mają cukier, ale przynajmniej zdrowszy niż czekolada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dobry motywator. ;) Dziś się obyło bez słodyczy. ;)

      Usuń
  5. motywacja jest najważniejsza! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jeść słodyczy! Już dałam radę kilka dni :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedzenie bloga. :)