piątek, 11 września 2015

Jak zaczęła się moja przygoda ze sportem?

Lubię wspominać. Tym bardziej te miłe chwile, które napawają mnie dumą. Tak, rozpoczęcie przygody ze sportem napawa mnie wielką dumą, bo polubiłam coś, na co sporo osób nie ma ochoty.

Zaczęło się w zasadzie od dzieciństwa. Już od najmłodszych lat spędzałam czas na podwórku, a tam... zabawy w berka, chowanego, wyścigi biegowe, gra w piłkę nożną, itp. Zawsze lubiłam przychodzić zmęczona do domu. Cała umorusana, ale szczęśliwa (mama pewnie nie była szczęśliwa, że miała "dzięki" mnie tyle prania :D).
Od czwartej klasy szkoły podstawowej uczęszczałam na czwartki lekkoatletyczne.
Czwartki lekkoatletyczne są organizowane od lat przez Stowarzyszenie "Sport Dzieci i Młodzieży". Ich celem jest zachęcenie najmłodszych Polaków do uprawiania sportu. Przyznam, że udaje im się od lat. :)
Na owych czwartkach brałam udział w dwóch dyscyplinach, startowałam przeważnie na 60 m i brałam udział też w skoku w dal. Jednak to biegi skradły moje serce. Przez trzy lata podstawówki uczęszczałam na te zawody organizowane na grudziądzkiej Olimpii. W szóstej klasie dopadł mnie zaszczyt i mogłam wyjechać wraz z najlepszymi na ogólnopolski finał tychże czwartków do Warszawy. Jakie to było moje szczęście, kiedy dowiedziałam się od nauczycielki WF-u, że znalazłam się w gronie szczęśliwców.
Co prawda startując już w Warszawie nie zajęłam miejsca na podium, nie dostałam się nawet do ścisłego finału, ale sam fakt bycia na Ogólnopolskim Finale w Warszawie wiele dla mnie znaczyło. :)

Po ukończeniu podstawówki był czas na wybór gimnazjum. Wybrałam klasę sportową o profilu lekkoatletycznym. Po prostu - lubiłam biegać i byłam całkiem niezła. W gimnazjum przebranżowiłam się trochę i dystans, który biegałam to 300 m. Zawsze jednak marzyłam o sprincie na 100 m, nie dane było mi startować w tym dystansie na zawodach, toteż polubiłam trzysetkę. Biegałam przez kolejne 3 lata, trenując ciężko przez 8-10 godzin w tygodniu. Jeździłam na różne mityngi i zawody, nie przywoziłam medali (a szkoda, zawsze brakowało mi do tych najlepszych), ale starty były niezwykle emocjonujące.

Po ukończeniu gimnazjum musiałam wybrać szkołę średnią. Poszłam do liceum i wtedy właśnie zerwałam z bieganiem. Czasami startowałam na 400 m na zawodach w naszym mieście, ale nic więcej. Wtedy wolałam inne formy ruchu: siatkówka, basen, jazda rolkach czy rowerze, ale szczerze powiedziawszy... po 3 latach intensywnych treningów, moja aktywność fizyczna w liceum już nie była tak regularna. Wtedy musiałam chyba odreagować te trzy lata treningów biegowych.

Na studiach miałam basen przez trzy semestry i przez jeden semestr zwykły WF. I wtedy zaczęła się miłość do pływania. Co prawda nie od początku, bo najpierw musiałam nauczyć się dobrze pływać, ale kiedy już pływałam swobodnie, oprócz obowiązkowej godziny basenowej często uczęszczałam na dodatkowe godziny, żeby móc się zrelaksować. Po pierwszym roku studiów założyłam bloga i od tamtej pory staram się regularnie ćwiczyć, a przy tym lepiej się odżywiać. Biegam, rolkuję, chodzę na siłownię, fitness, ćwiczę w domu. Przy okazji gram w siatkówkę. Wszystko to sprawia mi niezłą frajdę.

Jak widzicie z aktywnością fizyczną związana jestem już od najmłodszych lat, z małymi przerwami. Sport może stać się nieodłączną częścią życia, a ja dzięki bratu pokochałam na początku lekkoatletykę. I do tego wszystko się zaczęło. Cieszę się, że moje sportowe życie potoczyło się w taki, a nie inny sposób. Wiem, że sport ukształtował moją osobowość i staram się dążyć do celu, choć czasem różnie wychodzi.

A Wy jak zaczęliście przygodę ze sportem?
Zdeterminowana. :)

34 komentarze:

  1. A u mnie od podstawówki wf polegał na "poodbijajcie sobie piłeczkę" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak w liceum było. Czasem coś fajnego robiliśmy. ;D

      Usuń
  2. U mnie zamiłowanie do sportu kiełkowało od najmłodszych lat, a zakorzeniło się w podstawówce dzięki zawodom sportowym, w których brałam udział jako reprezentantka szkoły - niesamowite wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie. O zawodach w gry zespołowe zapomniałam. ;)

      Usuń
  3. W moim przypadku sport także towarzyszył mi od najmłodszych lat :) Na początku oczywiście były te typowo podwórkowe zabawy, później bardzo polubiłam wychowanie fizyczne w szkole (uwielbiałam grać w dwa ognie!), aż wreszcie zaczęła trenować koszykówkę. Pokochałam też bardzo jazdę na łyżwach. Dlatego ruch towarzyszył mi od zawsze i ciężko byłoby mi przestać, więc kiedy skończył się WF na studiach, musiałam poszukać czegoś na własną rękę. Zaczęło się od dywanówek, teraz od roku uczęszczam na treningi funkcjonalne :) I tak jakoś samo się to kręci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dwa ognie. Pamiętam. Też bardzo lubiłam grać. I na WFie i na podwórku. ;)

      Usuń
  4. Ja przez całe życie sporu nie cierpialam :P dopiero kiedy zaczęłam próbować na własną rękę to okazało się, że można to pokochać

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja przygoda ze sportem wciąż na mnie czeka i nie wiem czy się doczeka ;p Owszem, lubię spacery, jazdę na rowerze, czasem lubię pograć w piłkę, w tenisa i potańczyć :P Ale jeśli chodzi o regularne bieganie - nigdy a regularne ćwiczenia wciąż w nieskończoność odkładam ;) Ale i nigdy, w szkole chociażby nikt mnie do sportu nie zachęcał. Pewnie przez podejście: "musisz" w podstawówce i gimnazjum mam teraz taki odrzut od sportu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja miałam raczej takie sportowe zrywy, po których następował okres rezygnacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie przestój to był w liceum, bo ćwiczyłam nieregularnie.

      Usuń
  7. Łał, jesteś bardzo aktywną kobietą! :)
    Ja w dzieciństwie też po podwórku biegałam i skakałam, ale byłam raczej powolna i miałam słaby refleks :) A w szkole byłam kiepska w sporcie, już nie wspomnę o bieganiu, którego nie cierpiałam. Dopiero na studiach doszłam do wniosku, że trzeba trochę poprawić kondycję i sama małymi krokami powoli osiągam cele :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że nawet ścigałam się z kolegami w biegach. ;D
      Super, że doszłaś do takiego wniosku. ;) Ruch to zdrowie.

      Usuń
  8. Hmm no cóż ja to jak byłam młodsza to za sportem nie przepadałam, ale w gimnazjum zaczęłam jeździć konno i tak zostało aż do zeszłorocznego wypadku. Przez ten czas zainteresowałam się również fitnessem, co byłoby dla mnie wcześniej nie do pomyślenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama byłam sceptycznie nastawiona do fitnessu, ale teraz bardzo lubię. ;)

      Usuń
  9. U mnie wf w szkole był okropny, praktycznie cały czas Ping-pong :p. A moja aktywność fizyczna taka prawdziwa zaczęła się dwa lata temu :) Ty to widzę aktywna od zawsze :D Sport to zdrowie ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WF w szkole powinien wyglądać całkiem inaczej niż teraz. Gry zespołowe, godzinka fitnessu, siłownia, basen. Myślę, że można coś dobrać dla każdego, bez większych podziałów.

      Usuń
  10. Ja trochę żałuje, że zaniedbałam sport w gimnazjum i liceum.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja to zawsze byłam noga z w-f. Jedynie co lubiłam to pływanie, rolki, rower itd. Ale lekkoatletyka to była dla mnie mordęga. Dopiero jak wziełam się za siebie i schudłam, pokochałam sport :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie, przez wszystkie lata szkolne - noga z w-fu. Z tej lekcji najchętniej uciekałam i brałam zwolnienia lekarskie, kiedy się dało. Dopiero, kiedy przestałam musieć, przestano mnie oceniać - zaczęłam się powoli otwierać na aktywność fizyczną.

      Usuń
    2. Ja z kolei WF uwielbiałam. I zawsze miałam do tego przedmiotu sympatie, choć niekoniecznie do nauczycieli. ;)

      Usuń
  12. Od biegania, którego po dziś dzień szczerze nienawidzę ;) Co innego chodziarstwo - to uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z bieganiem to już kilka etapów "znajomości" przeszłam. ;))

      Usuń
  13. W takim razie jesteś bardzo wysortowana osobą. Branie udział w takich biegach to już jest osiągnięcie. Ja trochę biegałam, ale nie było to na tak dużą skale. Brałam udział w zawodach sportowych międzyszkolnych, a także takich organizowanych przez miasto. W gimnazjum juz przestałam brac udział w zawodach, bo nie było takiej możliwości. Jedynie wystartowałam dwa razy na biegu organizowanym przez miasto. Ale w między czasie, już w drugiej klasie podstawówki pojechałam na obóz narciarski. Tam nauczyłam się jeździć na nartach, choć szczerze mówiąc nie było to dla mnie łatwe. Z racji tego,że nie było oślich łączek, musieliśmy sami wnosić sprzęt na część góry, a ja byłam najmłodsza i po prostu było to dla mnie za ciężkie. Jednak teraz na prawdę uwielbiam jeździć na nartach. Jeśli chodzi natomiast o bieganie, to może nawet kiedyś wróciła do niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wysportowana? Być może. Zawsze lubiłam aktywnie spędzać czas, aczkolwiek teraz robię to bardziej świadoma. ;)
      Ja jeździłam na nartach i desce, i powiem szczerze, że snowboard bardziej skradł mi serce niż narty ;)

      Usuń
  14. W latach mojej młodości pewien znany kulturysta był największą gwiazdą Hollywood. Będąc w podstawówce widziałem wszystko: obie części Conana, Commando, Terminator, Predator. Nie było wyboru - zacząłem ćwiczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mieć swojego pozytywnego idola i czerpać z niego inspirację. ;)

      Usuń
  15. a moja zaczęła się (znowu) w wieku 31 lat...lepiej późno niż wcale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie tak późno! Kochana, całe życie przed Tobą. :)

      Usuń
    2. Na trening nigdy nie jest za wcześnie, ani za późno!

      Usuń
  16. właśnie dlatego popieram akcję przeciwko zwolnieniom z wf. jeśli w najmłodszych klasach nie ruszy się tyłka, to potem będzie coraz trudniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, sama jestem przeciwko zwolnieniom, ale również przeciwko nieustannym "róbcie, co chcecie", ale jedna dyscyplina sportu. Nauczyciele powinni być kreatywni i zachęcać, a zazwyczaj jest tak, że po prostu zniechęcają.

      Usuń

Dziękuję bardzo za odwiedzenie bloga. :)