poniedziałek, 12 października 2015

Co u mnie?

Witajcie Kochani.

Jak widać, po częstotliwości dodawania postów na blogu - nie jestem tutaj za często. Cieszę się, że raz w tygodniu udaje mi się coś do Was napisać. W zasadzie mogę Wam powiedzieć, że czasu mam naprawdę mało. Zajęcia na uczelni, niby tylko trzy dni w tygodniu, ale pozostałe przesiąkają mi dosłownie przez palce. Ani się obejrzę, a już nadchodzi kolejny poniedziałek i przypomina o różnych zadaniach do wykonania. 

Co prawda, na uczelni dopiero zaczyna się nauka, ale już jest sporo do zrobienia. Same powtórki z mikroekonomii stanowią nie lada wyzwanie, bo jak przypomnieć sobie najważniejsze rzeczy, które robiłam trzy lata temu?! Na szczęście ratują mnie notatki, które rzetelnie robiłam. ;)
Poza mikroekonomią, jeszcze kilka innych przedmiotów, na które też trzeba coś zrobić/przypomnieć z poprzednich lat. Generalnie, jeszcze nic trudnego, ale to dopiero początek. Oswajają nas z myślą, że nie będzie tak łatwo.

Jak wygląda u mnie jedzenie? 
Oczywiście staram się unikać słodyczy, ale nie zawsze mi to wychodzi. Czasami na małe grzeszki sobie pozwalam, nie chcę potem rzucić się na słodycze, jak to zwykle bywało. Staram jadać się zdrowo i tego się trzymam.

Narzekam na brak czasu, więc jak to z nim jest?
Zajęcia mam w takich porach, że gdy przychodzę do domu jestem zmęczona, żeby ruszyć się i poćwiczyć. Potrzebuję chyba jeszcze kilku dni, aby zacząć pracować na pełnych obrotach. Właściwie niedawno wróciłam z basenu (ok. 19:00), który mam co tydzień o tej samej porze (16:45-17:30). Ubrana w piżamkę siedzę i piszę do Was tego posta. Na dziś to raczej żadnych perspektyw sportowych nie mam. 
Moja motywacja, niestety, podupadła, nie mam ochoty ćwiczyć sama w domu. Mam nadzieję, że to chwilowe. Jeśli nie, to pójdę na zajęcia grupowe, wtedy będę miała więcej chęci, aby wyjść z domu i spotkać się z ludźmi. Muszę wprowadzić więcej pływania do mojego planu, bo czuję, że to jest naprawdę to, w czym mogę się spełniać. :)

Na endomondo świeci pustkami, ale to nie dlatego, ze kompletnie nic, ale to nic nie robię. Dużo spaceruję, ostatnio z Mańkiem przeszliśmy łącznie 9 km - do cioci i z powrotem na pieszo. On zadowolony - bo zielona trawka, ja zadowolona, bo mogłam spędzić czas na łonie natury, a w dodatku z moim ukochanym zwierzakiem. Oto kilka zdjęć z ostatnich spacerów:





Pozdrawiam, Zdeterminowana.

48 komentarzy:

  1. U mnie z czasem tez jest nie za bardzo. Z pracy wróciłem 0 15, poźniej jeszcze udało mi się napisać połowę artykułu na bloga, ale jakoś sie to wszystko kręci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że po powrocie na studia uda mi się wrócić do normalnego biegu życia, ale zastała mnie niespodzianka.

      Usuń
  2. Znam ten ból, a na sprawdzianie będzie materiał z pierwszej klasy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na słodycze rzucam się, kiedy w pracy nerwówka i czymś się nakręcam. Ostatnio złapalam się na tym, że mam w buzi kawałek czekolady i nie zauważyłam nawet, jak go tam wkładałam. Ale w ostatniej chwili zauważyło to moje sumienie, które pilnuje, żebym jak najmniej cukru zjadała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio nawet nie ćwiczę, słodycze czasami podjadam, a na szczęście nie przybyło mnie. Uff..

      Usuń
  4. Oj - ja też sobie ostatnio z jedzeniem i to słodkim folguję - muszę przystopować. Wierzę Aniu, że parę dni i wejdziesz na pełne obroty :) A km z Mańkiem - widzę super sprawa :) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wejdę. Chyba czas kupić karnet na siłownię i wziąć się za siebie. ;))

      Usuń
  5. Witaj wklubie u mnie podobnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski Maniek :D mój też uwielbia jak go zabiorę na długi spacer, co niestety ostatnio rzadko się zdarza :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja na co dzień jestem w Trójmieście, a psiak w domu z rodzicami. :(

      Usuń
  7. Na brak czasu narzekają wszyscy , ja również :) Lubię zdrowo się odżywiać , ale słodyczy z diety nie jestem w stanie całkowicie wykluczyć:)
    http://www.khatstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, chyba też nie potrafię ich wyeliminować, ale w sumie.. czasem coś od życia się należy. :D

      Usuń
  8. ja miałam kilka podejść do rezygnacji ze słodyczy ale wytrzymałam tydź i wróciłam;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie to są różne okresy. Słodycze są domowe, kupne coraz rzadziej. Chociaż coś dobrego. Jak już kupuję to czekoladę. :)

      Usuń
  9. Na grzeszki można sobie pozwolić :D
    Psa masz boskiego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewka! Czasem to nawet trzeba. ;))
      Mój Maniek jest przecudowny, kocham Go! ♥

      Usuń
  10. ooooo ja ostatnio zwraca uwagę na dietę ale.. jakby tak mialo w niej zabraknąc czekolady.. oh no.. nie dałabym rady :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omnomnom. Ostatnio zrobiłam deser z czekoladą i śmietaną. Co prawda bomba kaloryczna, ale przynajmniej nienafaszerowana shitem. :D

      Usuń
  11. Przestaw się i przyzwyczaj na taki plan dnia z czasem zatęsknisz za aktywnością i uda ci się ją wkomponować w dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że zatęsknię, ale maraton uczelniany wytraca mnie z rytmu. Ale przyrzekam, że moje folgowanie wkrótce się skończy. :)

      Usuń
  12. Ojej, jak pomyślę, że Ty masz 3 dni uczelni i jest ciężko, a ja mam 4 dni i pracę po godzinach to już się zastanawiam jak z czasem to wszystko ogarnę :P Łączę się z Tobą w studenckim zabieganiu! :) Trzymam kciuki za nasze zdolności organizacji! Damy radę! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę! Kwestia organizacji, mi po prostu ciężko się przestawić. :)

      Usuń
  13. Ale słodki piechu ;) Moim zdaniem i tak dobrze Ci idzie, ja ostatnio treningi odpuściłam zupełnie, nie mam motywacji, żeby się zebrać. A słodycze, no cóż w tych paskudnych szarych miesiącach nie można sobie odmawiać cukru, bo człowiek dostaje w głowę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przekażę Mańkowi! :D
      No nie jest źle, bo zawsze coś w tygodniu porobię. No cóż. Cukier to biała śmierć, ale.. na coś trzeba umrzeć. A tak poważnie to w małych ilościach nie aż taki zły. :)

      Usuń
  14. Jakbym czytała o sobie :) Ja też muszę w końcu się w pełni wdrożyć w uczelnię i ruszyć tyłek z kanapy :) Trzymam kciuki i Ty za mnie też, proszę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście już trzymam! Damy radę. ;)
      Czekałam tak na rozpoczęcie roku akademickiego, bo myślałam, że będzie lepiej, a tu zonk. :<

      Usuń
  15. Ja też ciężko zderzyłam się z uczelnią, niby też tylko 3 dni, ale jak dojdą mi kursy i praca to na pozostałe także ważne obowiązki zostanie niewiele czasu, a na przyjemności to już chyba w ogóle.. Ale pocieszam się, że jeszcze tylko trochę i luzik :) jesteśmy w końcu Fighterkami Kochana! :) a jeżeli nie masz czasu na trening spróbuj interwałów, obecnie stosuję, bo czasem nie mam więcej niż 20 minut :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja szukam już pełnowymiarowej pracy w swojej branży. Rozesłałam CV, więc czekam na jakąkolwiek odpowiedź. Jeśli mnie przyjmą to spokojnie przejdę na zaoczne (jeśli zgodzą się oba dziekanaty) i wtedy to dopiero będzie hardcore. :D
      A co do interwałów, to dobry pomysł. Fajnymi sposobami są również 15 minutowe tabaty ;))

      Usuń
  16. @ChocoMonster - u mnie podobnie. I już połączenie pracy, uczelni i małżeństwa jest sporym wyzwaniem a dojdą jeszcze praktyki. Ale jestem zdeterminowana podobnie jak autorka bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ty również jesteś zdeterminowana. :)
      U mnie co prawda jest sama uczelnia, ale nie potrafię jakoś tego ogarnąć. Sporo obowiązków w domu na mnie też czeka, niby nie jestem jeszcze w związku małżeńskim, ale trzeba Narzeczonemu zrobić obiad, bo zawsze się trafia tak, że w domu jest później ode mnie.

      Usuń
  17. Ja też mam teraz podobnie..to wszystko przez tą pogodę :(

    OdpowiedzUsuń
  18. z kimś zawsze raźniej ćwiczyć niż samemu, dobrze to rozumiem, zwłaszcza teraz kiedy pogoda się psuje i coraz rzadziej można się poruszać na powietrzu. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biegałam z moim Narzeczonym i było całkiem fajnie. Często też razem ćwiczymy, ale teraz jestem po prostu niezmotywowana i siedzę jak taka ciotka.

      Usuń
  19. Spokojnie, zaraz wejdziesz na właściwe tory i wkręcisz się :) Ja miałam podobnie na początku września, gdy wróciłam do pracy :) Psiak jest przecudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję. Planuję, planuję i mam nadzieję, że wreszcie wyjdzie. ;)
      Dziękuję, Mańkowi przekażę komplement! :)

      Usuń
  20. Doskonale Cię rozumiem. Odkąd zaczęła się uczelnia, także kiepsko u mnie z czasem. Te pierwsze dwa tygodnie były niesamowicie chaotyczne, mam jednak nadzieję, że w końcu uda mi się nad tym zapanować, już teraz jest odrobinę lepiej :) Musimy po prostu przestawić się na ten nowy, uczelniany tryb :)
    Piesek rzeczywiście wygląda na zadowolonego :) Szkoda, że kiedy teraz wyglądam za okno, pogoda zdaje się nie zachęcać do spacerów, ja jednak wciąż liczę na chociaż lekkie ocieplenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane, chaotyczne!
      Wiem, muszę w końcu dać dojść do głosu świadomości, że trzeba się ogarnąć. :)
      A ja z kolei nie chcę ocieplenia, bo to źle działa na mnie, te wahania temperatury. Wolę, jak już jest jednym ciągiem podobna temperatura. :D

      Usuń
  21. Ale cudny psiunek. Ja za moją malutką baaardzo tęsknię :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Uroczy ten twój Maniek :D Zazdroszczę takiego psiaka :)
    Ciężko ogarnąć tyle aktywności na raz, ale pewnie jeszcze się wdrożysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Na pewno się ogarnę, musi przyjść wreszcie ten czas. :)

      Usuń
  23. U mnie też jakoś ten czas leci nie wiadomo kiedy. Miałam w planach publikować posty 2x w tygodniu, ale zanim się ogarnęłam, to też minął cały tydzień.
    Co do ruchu to Ty przynajmniej możesz pochwalić się basenem i tymi długimi spacerami, a ja nie ćwiczyłam już hoho ;p

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja na jesien z zasady przepraszam sie z czosnkiem, cytrynka i miodem. Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedzenie bloga. :)