poniedziałek, 16 lutego 2015

Trudna przyjaźń z deską :)

Zmęczenie, obity, posiniaczony pośladek, bolące kolana. Czy było warto?

Po powrocie z naszych polskich gór, stwierdzam, że snowboard jest świetny. W ciągu 5 dni nauczyłam się jeździć na desce. Choć kosztowało mnie to wiele.
Poobijane kolana, wręcz przeszywający ból, niemożność chodzenia po schodach. Posiniaczony pośladek, który dzielnie dawał radę przy twardych lądowaniach. Ale na szczęście maści na stłuczenia potrafią zdziałać cuda i ukoić choć troszkę ten ból.
Było ciężko, nie powiem, że nie. Chwile kryzysu, najgorsze były upadki na już obolały tyłek.

Skupmy się jednak na pozytywach, których było znacznie więcej. :)
W pierwszy dzień udawało mi się zjeżdżać już cały stok, oczywiście z upadkami. Był to zwykły pług, ale od czegoś trzeba zacząć. Od drugiego dnia opanowywałam utrzymanie równowagi, no a potem już normalne jeżdżenie. W czwarty i piąty dzień mojego pobytu na stoku udawało mi się jeździć slalomem, na dwie krawędzie deski bez niekontrolowanych upadków. Co prawda brakuje mi jeszcze do płynnego jeżdżenia, ale po jednym sezonie nie oczekiwałam za wiele. Udawało mi się robić slalomy na coraz krótszych odcinkach, z czego jestem mega dumna. :)

Szczególne podziękowania dla mojego Narzeczonego i instruktora w jednym. Dziękuję! ♥

A teraz coś dla oka:














Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)

32 komentarze:

  1. Początki są strasznie trudne, wiem to po sobie, ale wraz z doświadczeniem przyjemność z jazdy i frajda cooooooraz większa! :D witaj w gronie snowboardzistów <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję udanego i owocnego wyjazdu :) Trzeba upaść aby powstać ... silniejszym :)

    My też z kolegami deskujemy (ale z inną wersją deski mamy do czynienia) :)


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję świetnie Ci poszło :) determinacja to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę, też chce się nauczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu! Jeszcze w tym roku możesz wybrać się w polskie góry i na bank się nauczysz. :)

      Usuń
  5. Hehe mnie też uczył mój ukochany. Byłabyś miej podbijają gdybyś miała uchroniacze. Ale i tak sukces nauczyć się w takim czasie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochraniacze niewiele by pomogły, przynajmniej na pośladek. :D

      Usuń
    2. Są specjalnie na pośladki i chroniące kość ogonowa. Zapraszam do siebie

      Usuń
  6. Też się wybieram na deskę, w przyszłym tygodniu - mam nadzieję, że stoki będą dobrze ośnieżone! Nie jeżdżę rewelacyjnie, ale daję rade! Mam nadzieję, ze jazda na krawędziach będzie mi wychodzić coraz lepiej :) Tobie dobrze poszło, najważniejsze to w ogóle zacząć, później już idzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna krawędź była dla mnie bardzo trudna do opanowania, ale dałam radę! :D

      Usuń
  7. Siniaki zejdą, a wrażenia i umiejętności zostaną :) Super, ze dałaś radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niech te siniaki schodzą jak najszybciej, bo na basen chcę się wybrać, a to wygląda okropnie :D

      Usuń
  8. ło, gratuluję!
    i nawet na stoku wyglądasz świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może za rok i ja sie skuszę na naukę tej sztuki ? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Narzeczony i instruktor w jednym? Zazdroszczę:D Zawsze lepiej idzie, łatwiej się zmotywować, kiedy ma się obok kogoś bliskiego a nie obcego faceta :) Na pewno jeszcze bedziesz mieć niejedną okazję żeby poćwiczyć nowe umiejętności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie mój Narzeczony to zapewne nie nauczyłabym się. Żeby wziąć instruktora to trochę kaski potrzeba, niestety. :)

      Usuń
  11. gratuluje nabytych umiejętności i odwagi :)) dla mnie to sport mega ekstremalny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie dziwię się, że się zakochałaś, bo sama wpadłam w to po uszy ;) Ja swój wyjazd planuję na przyszly tydzień, oby był warun <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci dużo śniegu! i pięknej pogody :D

      Usuń
  13. Bardzo bym chciała spróbować, ale czasy ciężkie, na łasce rodziców :D haha

    OdpowiedzUsuń
  14. extra, super, że wyjazd się udał :) a siniaki to wspomnienia z pierwszych prób na desce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie siniaki, że siedzieć nie mogłam :D ale już teraz jest coraz lepiej. :)

      Usuń
  15. Ale Ci zazdroszczę tej nauki na snowboardzie :D Fajnie, że wyjazd tak Ci się udał :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lizy się zadowolenie i pasja...:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale Ci zazdroszczę. Też bym chciała się kiedyś nauczyć.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedzenie bloga. :)