Ten miesiąc jest o niebo lepszy od minionego. Szczerze mówiąc: ciężko było znów wziąć się w garść i ogarnąć wszystko wokół siebie, ale dzięki zapałowi (na szczęście nie słomianemu) jestem teraz lepiej zorganizowana, mam więcej zapału do pracy i czuję się świetnie.
W zeszłym miesiącu aktywność fizyczna budziła we mnie niechęć, ale po kilku zajęciach na basenie, znów zaczęła kiełkować we mnie miłość do pływania. Rozważałam również zakup karnetu na siłownię, ale zrezygnowałam na rzecz ćwiczeń w domu. Na szczęście trening w domu wykonuję z uśmiechem na twarzy, a przy tym mogę pooglądać sobie serial, więc relaks do potęgi drugiej. :)
Moje odżywianie też uległo zmianie. Przede wszystkim w listopadzie jest mniej słodyczy, niż w poprzednim, choć nadal się jeszcze pojawiają.
Kilka lat temu, dwa lata z rzędu listopad był dla mnie miesiącem strasznym. Cykliczne bóle głowy, które przychodziły znikąd i znikały kiedy same chciały, niechęć do wszystkiego, co na mnie czekało do zrobienia. Do tego przez ból głowy moja satysfakcja z życia malała, zapału nie było i byłam wyciśnięta z życia.
Na szczęście już trzeciego roku z rzędu nie było. Moje nastawienie na jesień się zmieniło. Lubię spacery, więc póki mogłam - spacerowałam sporo.
Szkoda, że to już koniec złotej jesieni, ale teraz czekam z niecierpliwością na Boże Narodzenie. Już nawet przygotowałam coś, co czeka na ten dzień. Domek z piernika! Robiłam pierwszy raz w życiu i wyszedł całkiem nieźle. Mam nadzieję, że dotrwa jeszcze ten miesiąc i się nie zawali. ;)
A Wy, Kochani, jak czujecie się w listopadzie?
Pozdrawiam, Zdeterminowana.
Wow, ten domek z piernika jest świetny! Wyszedł Ci naprawdę genialny, jak na pierwszy raz! Sama chciałabym potrafić stworzyć takie cudo :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety listopad jest jeszcze gorszy pod względem treningów, niż październik i na dodatek już zauważam, że odbija się to na mojej sylwetce. Zdecydowanie będę musiała postarać się nadrobić to dietą, ponieważ tak jak nie jem już sklepowych słodyczy, tak wciąż moje odżywianie pozostawia co nieco do życzenia.
Bądź co bądź, ten listopad nie jest taki zły :) Staram się za często nie myśleć o tym, że nie lubię jesieni ;) I jakoś to leci, ani się obejrzymy, a będzie już grudzień. Właściwie dzisiaj zobaczyłam zdjęcia Zakopanego pokrytego śniegiem i teraz niecierpliwie czekam, aż spadnie on i u mnie, ponieważ śnieg bez wątpienia dodaje szaremu miastu uroku :)
Na ten domek poświęciłam całkiem sporo czasu i potem palce mnie już bolały, ale było warto! :D
UsuńNie mam zdolności manualnych, więc sądzę, że Tobie też by wyszedł. :)
Odbijesz sobie wszystko, jak uporasz się ze studiami. U mnie na uczelni na szczęście mamy seminaria dyplomowe przez trzy semestry, a piszemy pracę w sumie przez 2 semestry, więc jest mnóstwo czasu, a że lubię wszystko mieć na czas oddawane, to jakoś gładko idzie. :)
O, ja też w listopadzie cierpiałam na okropne bóle głowy,zelżały jak wzięłam leki na zatoki, mam nadzieję,że to one były przyczyną bólu.
OdpowiedzUsuńA chatki zazdroszczę, zjadłabym drzwiczki:)
Mi na szczęście przeszły już te listopadowe bóle - jestem wniebowzięta, bo wiem, jakie to uciążliwe.
UsuńDrzwiczki? Tyle lukru tam, że aż szok! :D
Doła w listopadzie ni ma. Parę listopadów przeżyłem i jakoś tak lepiej teraz. Chyba mam bardziej pozytywne nastawienie niż dawniej.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja w tym roku mam bardzo dobre nastawienie do listopada, więc i teraz jest całkiem nieźle i z humorem, i ze zdrowiem. :)
UsuńZAWSZE chciałam zrobić taki domek z piernika. Ale zazdro, taki piękny Ci wyszedł! No po prostu cudo!
OdpowiedzUsuńI fajny, płaski brzuchol! ;)
Piękny? No wyszedł całkiem niezły, mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze lepszy. Nie mam wprawy w posługiwaniu się tylkami i dekorowaniu. :D
UsuńMój listopad o niebo lepszy niż październik! Zauważyłam, że tegoroczny październik wcale nie był taki słoneczny, a przynajmniej nie w moich stronach. Oprócz tego, pod koniec września byłam nad morzem i akurat trafiłam na szkwał. Tak mnie przewiało, że moje zatoki gnębiły mnie później przez miesiąc. Już przyzwyczaiłam się do listopada, poza tym, też myślami jestem przy świętach - te wszystkie prezenty, dekoracje. To wcale nie takie chop-siup, kiedy się pracuje. Domek z piernika - marzenie! Na pewno sama nie dam rady takiego zrobić, ale może kupię... Tak mnie kusi ten domek, że może oszaleję i wyskoczę z kasy ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie październik był słodko-leniwy, ale już wzięłam się w garść. Pogoda nie miała nic wspólnego z moją aktywnością fizyczną. :)
UsuńNad morzem wiatr jest straszny. Zdarza się, że już od września noszę czapkę, bo jak mnie przewieje to ból głowy murowany.
A co do chatki to faktycznie - zajmuje sporo czasu, ale było warto! :D
Dla mnie listopad był zawsze takim miesiącem z którego niewiele pamiętam:) Nie dlatego że imprezuję, upijam się i mam amnezję:) dlatego, że jest taki szary bury, ponury, dzień się skraca drastycznie. Ten listopad zapamiętam bo byłam w Polsce, naładowałam baterie i czuję się genialnie:) a do tego mamy już w Oslo lekki śnieżek i mróz więc robi się iście świątecznie i trochę mniej depresyjnie:)
OdpowiedzUsuńW Norwegii takie domki z piernika są baaardzo popularne- ale co kraj to obyczaj- u nas szopki bożonarodzeniowe a tu w każdym domu piernikowe chatki. Wpisz w google "miasto z piernika w Bergen" a zobaczysz wystawę największego piernikowego miasta na świecie:)
Podziwiam Cię- taki piękny zapach i nie skupniesz nawet kawałka komina? albo drzwi? trening silnej woli idealny:)
Fakt, listopad zawsze jakiś taki szaro bury. Ale w tym roku była piękna polska złota jesień. Teraz już trochę gorzej, ale nie ma co narzekać, bo teraz niedługo i zima będzie - oby była! :D
UsuńO kurcze, chciałabym na własne oczy zobaczyć to piernikowe miasteczko. <3
Nie martw się, skubnęłam ścianę! Musiałam upiec drugą, bo była zbyt cienka, a ta stara poszła do żołądeczka mojego i rodzinki. :D
Czyli intensywnie :) u mnie wszystko zgodnie z planem :)
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle! :) Powodzenia zatem dalej!
UsuńListopad jest dla mnie miesiącem,w którym powoli zaczynam myśleć o świętach :)
OdpowiedzUsuńJa to już mogłabym po Wszystkich Świętych ubrać choinkę, robić pierniki, szukać prezentów i śpiewać kolędy. :D
UsuńDomek. Wowo. Tyle roboty i dopieszczania każdego szczegółu. Aż szkoda zjeść ;-(
OdpowiedzUsuńSpoko, spoko. :D Podelektuję się jeszcze widokiem do świąt. Cały okrąglutki miesiąc. Na święta będę ciasta, więc piernik zostanie rozebrany pewnie jako ostatni. :D
UsuńDomek z piernika robi wrażenie. Mnie niestety - jak co roku - w listopadzie nawaliły zatoki, ale trzymam się dzielnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. :)
UsuńŻyczę zdrówka!
Super, ze masz więcej zapału i wszystko jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńRozważałam przez jakiś czas pójście na basen, ale jakoś ciężko mi się wybrać. Za to też lubię ćwiczenia w domu :) świetny brzuch !
Spacery - uwielbiam :)
Piękny ten domek z piernika - z chęcią bym go już teraz zjadła :D
Listopad też u mnie mija dobrze i staram się być pozytywnie nastawiona mimo pogoda za oknem, czy innych okoliczności :)
U mnie basen obowiązkowo godzina w tygodniu - zajęcia na uczelni. Na drugą godzinę chodzę dla siebie, a z chęcią wybrałabym się i na trzecią. ;)
UsuńA domek teraz jeszcze twardy, mam nadzieję, że za miesiąc będzie mięciutki :D
Basenu nigdy za wiele :D
UsuńTo prawda. ;)
UsuńJa też ćwiczę w domu :D chociaż rozważam chodzenie na siłownie od grudnia, ale zobaczymy ;-)
OdpowiedzUsuńDomek z piernika boski :D zazdraszczam! :D
W domu mam tę swobodę, że przy ćwiczeniach mogę robić jeszcze inne rzeczy - oglądać seriale, szlifować angielski itp. :D
Usuńale super domek z piernika:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że za miesiąc będzie tak samo smaczny, jak i ładny. :D
UsuńAndzia brzuszek masz apetyczny:D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;)
Usuńależ proszę:D
UsuńPodziwiam ten domek z piernika. Ja na razie jestem zmęczona i jakoś na ćwiczenia sił nie mam.
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się. Zmiana pracy, trochę stresu, więc zmęczenie wychodzi.
UsuńAle brzuszek <3
OdpowiedzUsuńDomek z piernika będę robić w tygodniu :)
A listopad...to taki zbiór wszystkich poniedziałków :P
Mam nadzieję, że się pochwalisz swoim piernikowym domkiem. Może coś podpatrzę na kolejną chatkę. :D
Usuńo masz! musiałam się natknąć na twoją piękną figurę akurat teraz, kiedy doła mam?!
OdpowiedzUsuńdla mnie ten miesiąc to jakas chorobliwa katastrofa.
O przepraszam. :D Wszystko będzie dobrze! Na pewno. :))
UsuńJa teraz trochę obawiam się chodzić na basen choć mam jeden z najlepszych w Poznaniu pod nosem. Trochę boję się przeziębienia, o które tak łatwo teraz w okresie jesiennym, niewysuszone włosy itp ..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Myślę, że przeziębienie można złapać w każdej chwili. ;)
UsuńTrzeba pamiętać po prostu, żeby się dobrze wysuszyć. Poza tym basen może uodpornić człowieka.
Wspaniałe zdjęcia, pyszne jedzenie i cudowne ciało :) Trzymam kciuki, aby dalej ćwiczenia sprawiały radość :) A domek piernikowy - cudowny! Sama zastanawiam się, czy nie zrobić pierwszy raz w życiu takiego domku na Święta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńTrochę zabawy z tym domkiem jest, ale polecam, bo to frajda, a do tego mnóstwo satysfakcji. ;)
łądny brzuszek kochana! i jedzonko bardzo smaczne :) a domek fantastyczny, jeszcze nigdy nie robiłam, może w tym roku jednak spróbuję :) chociaż na pewno trochę później, boję się, że ktoś mi go zje do Świąr:D a widziałaś wczoraj pierwszy śnieg, szkoda, że po godzinie już nie było po nim śladu, ale jednak tak już bardziej świętecznie było :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana. ;)
UsuńMój domek jest juz zapakowany w celofan, obwiązany wstążką, więc najpierw trzeba będzie to zepsuć. Mam nadzieję, że wytrzyma do świąt. ;D
ja standardowo w listopadzie mam 2-3 dni kichania, prychania i smarkania i właśnie jestem w trakcie 2 dnia.... BRZUCH genialny :)
OdpowiedzUsuńOjej, to życzę zdrówka, duuuużo zdrówka! :)
UsuńDziękuję. ;)
o matko, ja się zastanawiałam tyle razy czemu nic nowego nie dodajesz skoro pisałaś regularnie, a tu się okazało, że zmiana adresu i przegapiłam to! wstyd :/
OdpowiedzUsuńNo własnie obawiałam się tego, że nie traficie do mnie. :( Żaden wstyd, Kochana! ;*
UsuńŚwietna forma + cudny domek z piernika - aż trudno wierzyć, że to Twój debiut :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
UsuńDomek wyszedł całkiem nieźle, choć muszę nauczyć się dobrze dekorować. :D
Piękny brzuszek!Pyszne jedzonko :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ten domek!
OdpowiedzUsuńMnie listopad dołuje okropnie i wyczekuje świąt, żeby one chociaż mi poprawiły nastrój :)
OdpowiedzUsuńBrzuszek masz po prostu piękny! i do tego jestes uzdolniona kulinarnie :) tak trzymać ! :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę i czuję się zdeterminowana...tfu...zmotywowana ;) listopad jest dla mnie zawsze trudny, niestety aura nie sprzyja, a ja jakoś dziwnie na nią reaguję.
OdpowiedzUsuńListopad jest dla mnie miesiącem takim trochę smutnym - przejściowym pomiędzy fajnymi kolorami złotej jesieni a Bożym Narodzeniem (chociaż optymalne temperatury do biegania posiada). No ale nic za 26 dni będziemy mieć Boże Narodzenie i nasza uwaga skieruje się w kierunku przeciwnym od szarości a i dzień będzie - choć powoli zmierzać w drugą stronę - ku rośnięciu :)
OdpowiedzUsuń