W ubiegłym roku na początku jesieni pisałam o moim problemie, a dokładniej o wypadaniu włosów (link do postu tu >>klik<<). Skarżyłam się na moje włosy, bo traciłam je na potęgę. Potencjalnych powodów było kilka: stres, choroba hashimoto, hormony, które z wcześniej wymienioną chorobą się wiążą.
Odkąd zaczęły wypadać mi włosy zmieniłam mój szampon na szampon dedykowany do włosów wypadających i przerzedzających się. Stosowałam również Belissę Intense, która bardziej pomogła mi na paznokcie, aniżeli na włosy. Z innych kosmetyków używałam różne odżywki do włosów wypadających i wcierkę Jantar. Co prawda w małym stopniu udało mi się opanować wypadanie, ale postanowiłam udać się z moim problemem do dermatologa, bo sama nie mogłam sobie z nim poradzić.
Lekarz polecił mi suplement diety Gelacet Plus. Są to saszetki, które rozpuszczamy w wodzie (od razu uprzedzam: nawet smaczny napój z tego suplementu :)). Stosowałam ten suplement przez 2,5 miesiąca i szczerze mogę przyznać, że problem całkowicie nie zniknął. Co prawda włosy nie wypadają już w takich ilościach, jak wypadały jesienią, ale jednak nadal wypadają. Myślę, że teraz mogę być zbytnio przewrażliwiona na punkcie mojej czupryny i z obawą patrzę na każdy "luźny" włos na mojej koszulce.
Martwię się nadal, że w przyszłości zostanę bez włosów, więc ciągle szukam odpowiedzi, co i jak robić, żeby włosy rosły silne i piękne. Kilka odpowiedzi znalazłam, jednak potrzebuję również lekarza z sercem na dłoni, który mógłby mi pomóc z moim problemem.
By moje włosy mogły być piękne i zdrowe, najpierw muszę wyrównać poziom hormonów, które mają wpływ na kondycję włosa. Minusem jest dodatkowo fakt, że u osób borykających się z niedoczynnością tarczycy znaczna część włosów jest w stanie spoczynku, czyli innymi słowy mówiąc: włosy po prostu nie rosną. U osób zdrowych zaledwie 10% włosów odpoczywa.
Jacy lekarze w Polsce są, pewnie każdy się przekonał. Na wizytę u specjalisty czekam prawie rok, nadmienię, że jest to kolejna wizyta, a osoba, która ma problemy z tarczycą powinna konsultować się z lekarzem przynajmniej 2 razy na rok. Nie czekając jednak na wizytę u lekarza, postanowiłam zrobić sobie badania na własną rękę i przekonać się, co jest nie tak. Okazało się, że wyniki mam w normie, a włosy jak i tak nie rosną. Wizytę u endokrynologa mam za 3 tygodnie, wyniki ponowiłam, czekają na mnie w gabinecie lekarskim. Wspomnę o problemie jeszcze raz, może trzeba zrobić głębszą analizę i wtedy przekonam się, co tak naprawdę z moimi włosami jest. Mam nadzieję, że lekarz stanie na wysokości zadania i zajmie się pacjentem, jak należy.
Póki są wakacje planuję skupić się na moich włosach jeszcze bardziej niż dotychczas. Dziś byłam u fryzjera, ścięłam nieco końcówki, aby były zdrowsze i nierozdwajające się. Szampon, który używam to nadal kosmetyk dedykowany do włosów wypadających (oczywiście zmieniam! Po kończącym się opakowaniu, sięgam po inny szampon na wypadanie włosów). Stosuję również różne maski i odżywki do spłukiwania.
Co dodatkowo można wprowadzić?
Czytałam wiele dobrego o maskach drożdżowych do włosów (zarówno te domowej roboty, jak i maska drożdżowa receptury agafii). Podobno mają przyspieszać porost włosów, poza tym poprawiają kondycję włosa.
Inne produkty spożywcze tj.: jajka, oliwa z oliwek, czosnek, cytryna, cebula. Od koloru do wyboru. Stworzyć odpowiednio wg receptury maskę, nałożyć na głowę i trzymać pod przykryciem.
Maski czy płukanki z kozieradki również w internecie chwalą się dobrą opinią, trzeba zatem spróbować!
Muszę tylko nie tracić cierpliwości, a wyjdzie mi to na pewno na dobre. Trzymajcie kciuki, abym nie straciła już nadprogramowego włosa! ;)
Pozdrawiam, Zdeterminowana.