niedziela, 27 kwietnia 2014

Be active!

Witajcie Kochani.

W piątek byłam na rolkach. Przejechałam prawie 9 km, z czego jestem baaaaardzo dumna :)



Najszybciej kilometr udało mi się przejechać, jak widać na powyższym zdjęciu, w 3:30 min (jest to zaznaczony obszar na niebiesko). Udało mi się, ponieważ akurat trafiłam na zielone światła. :)
A co z kostką? W połowie drogi zaczęła strasznie boleć, potem, jak ręką odjął - ból zniknął i mogłam z powrotem wrócić do domu ciesząc się jazdą. Po zdjęciu rolek z nóg czułam delikatny ból. Ból towarzyszył mi jeszcze "chwilę", ale wszystko wróciło do normy. Myślę, że mogłam ją sobie faktycznie obić (uświadomiła mi to Ania w komentarzu pod poprzednim postem), tylko nie wiem od czego :( . Kiedy już wrócę do domu, pójdę po skierowanie do specjalisty. :)

Oprócz rolek w piątek byłam również na basenie. Co prawda nie przepłynęłam chwalącego się dystansu, ale odkryłam, że moja kondycja leży. Muszę nadrobić straty na basenie. :)

W sobotę było wiele sprzątania. Umyłam okna, posprzątałam jeden z pokoi i łazienkę. Po umyciu okien myślałam, że nie dam rady już nic dziś zrobić, ale późnym popołudniem postanowiłam wybrać się do Sopotu. Byłam na plaży, oczywiście musiałam sprawdzić temperaturę wody i szczerze powiem, że nie jest taka zimna przy brzegu (choć zamoczyłam tylko dłonie).


Zdecydowałam, że z Sopotu wrócę do domu na pieszo, chciałam sprawdzić jaka odległość dzieli mnie od serca tego miasta.


I tak spokojnym krokiem w ciągu 45 minut pokonałam dystans do domu. Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć: 



Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)

środa, 23 kwietnia 2014

Święta, święta i po..

Witajcie Kochani.

Jak czujecie się po świętach?
Ja muszę przyznać szczerze, że przesadziłam ze słodkościami (tylko w święta!), ale ponownie wracam na dobrą drogę. ;)

Kilka zdjęć z przerwy świątecznej z mojego ukochanego rodzinnego miasta:




***

Co z ćwiczeniami? Ćwiczę z Melką i Agnes. Rozciągam się przy serialu. Generalnie nie jest źle, ale.. aeroby leżą. Na basenie jeszcze nie byłam, choć wybieram się (jak sójka za morze), na rolki chciałam iść dzisiaj. Jednak po ubraniu rolek stwierdziłam, że kostka zaczyna mnie boleć, więc zrezygnowałam, aby nie rozbolała mnie na dobre.
Od ostatniej przejażdżki na rolkach zaczęła mnie boleć kostka. Po 4 km musiałam wrócić do domu. Od tego czasu ból przechodzi i wraca. Nie wiem, czym jest on spowodowany. Nigdy kostki nie miałam zwichniętej czy skręconej. Stopy nie miałam złamanej. W butach (krótkich kaloszkach czy dłuższych trampkach - gdzie jest to zwyczajny materiał) czasem ta kostka pobolewa, ale nie zawsze. I to jest najlepsze. Mogę dodać, że nic nie boli kiedy chodzę, generalnie z bólem mam do czynienia wtedy, gdy kostka ma kontakt z butem (i też nie zawsze). Więc jak widać, dziwny ból. Szkoda, że musiałam zrezygnować z jazdy na rolkach. :(

Zamiast jazdy na rolkach trochę posprzątałam, a po sprzątaniu pyszny obiad, który przygotował mi mój D.:
Ryż, kurczak, brokuły i świeżo wyciskany sok marchewkowy. :)


Pozdrawiam, Zdeterminowana.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Do dzieła!

Witajcie Kochani.

Dziś mija kolejny dzień, w którym ruszam pełną parą.
Ćwiczę Fat Burning, który znalazłam u Agnes i również 28-Days Challenge, który również znajduje się na blogu Agnes. Chciałabym bardzo podziękować jej za te ćwiczenia. :)

Zadania, które wykonałam bądź zaczęłam je wykonywać:
  • wymyślenie tematu i napisanie konspektu pracy licencjackiej oraz poszukanie sobie adekwatnych praktyk.
    Taaaaak! Wreszcie udało mi się wymyślić i skleić temat. Napisałam także konspekt. No i udało się z praktykami. Piszę o logistyce dystrybucji, a praktyki prawdopodobnie będę mieć w centrum dystrybucyjnym.
  • Zniwelować występowanie stresu! Powoli się udaje. Jednak zobaczę jak organizm będzie reagował na stres podczas sesji, czy gorszych sytuacji.
  • Wznowić rozciąganie do szpagatu. Od piątku rozciągam się codziennie. Dążę do zrobienia szpagatu "męskiego". Do ziemi brakuje mi 35 cm, strasznie dużo, ale powolutku i do końca dojdę! :)
  • Ćwiczyć regularnie. Regularnością nie można tego nazwać, ale od piątku już jakaś systematyczność zaistniała, a i nawet zawziętość się pojawiła. :)
  • Zmniejszyć spożycie słodyczy. Od czwartku dwa małe grzeszki się zdarzyły.
    Dziś zrobiłam ciasteczka owsiane, o których napiszę w innym poście.
 W 100% wykonałam pierwsze zadanie. Cieszę się, że to mi się udało. :)

Dziękuję za słowa otuchy i wsparcia. :*



Pozdrawiam, Zdeterminowana.

czwartek, 10 kwietnia 2014

To do list - rzeczy, które Ana MUSI wykonać

Witajcie Kochani.

Ostatnio zaniedbałam swoje ćwiczenia. Ogólnie to zawaliłam po całości. Trochę przez chorobę, trochę przez lenistwo. Jeśli już pracuję w jednym ciągu, idę jak burza. A kiedy już kilka dni nie mogę z różnych przyczyn - wtedy zaczyna się moje małe piekło na ziemi.
Mam mnóstwo wad, których chciałabym się wyzbyć (nie będzie to post użalający się nad autorem :D).
Otóż:
  • Jestem strasznie nerwowa. Rzeczy drobne, błahe wyprowadzają mnie z równowagi.
  • Nie potrafię być zawzięta do końca jednego zajęcia. Niektórych spraw po prostu nie ciągnę do końca, ponieważ zbyt szybko się poddaję i rezygnuję. Przy tym systematyczność, jak już jedno zadanie runie, ginie.
  • Uwielbiam słodycze, co uważam za wadę, póki mam napady ochoty na nie.
  • Stres. Wróg Zdeterminowanej. Przez niego nabawiłam się bólów żołądka, przez które strasznie cierpiałam.

Główne problemy, z którymi ciężko sobie radzę. Więc dziś po zastanowieniach, postanawiam:

1. Mniej się denerwować. W tym miejscu przepraszam wszystkich, najbardziej mojego D. za to, że czasem jestem tak nieznośną ofiarą.
wdrażanie: od zaraz, 
czas wykonania zadania: pracuj nad sobą tak długo, aż osiągniesz minimum w denerwowaniu się <myślę, że po 1 miesiącu (10.05) będzie odczuwalna różnica>

2. Więcej się relaksować. Znaleźć czas dla siebie i dla innych wokół siebie. Wykorzystywać wolny czas na relax, a nie na facebookowaniu.
wdrażanie: od zaraz <kąpiel i sen>
czas wykonania zadania: zadanie będzie wykonane, kiedy D. nie będzie narzekał na brak spędzonego czasu ze mną

3. Być zawziętą - do końca życia i jeden dzień dłużej. Nie odpuszczać sobie, kiedy jakiś efekt się pojawi i też w drugą stronę, kiedy efektów widać nie będzie.

4. Do systematyczności zaliczam takie zadania, jak:
 wznowić rozciąganie do szpagatu
wdrażanie: od jutra <11.04>, 
czas wykonania zadania: aby zrobić pełny szpagat daje sobie dwa miesiące; w zależności od postępów termin jest elastyczny <przynajmniej 10 minut dziennie codziennego rozciągania>
 ćwiczyć regularnie, przynajmniej 4 razy w tygodniu
wdrażanie: również od jutra <11.04>, 
czas wykonania zadania: nie ma terminu zakończenia zadania, gdyż chcę przynajmniej 3-4 razy w tygodniu ćwiczyć dla siebie
 robić to, co kocham - pływać więcej <3
wdrażanie: od poniedziałku <14.04>,
czas wykonania zadania: zarówno jak w powyższym zadaniu - nie ma terminu zakończenia <chciałabym przepłynąć przynajmniej 7,5 km w przeciągu 5 wejść po 45 minut>
 wykonywać więcej aerobów
wdrażanie: od jutra <11.04>,
czas wykonania zadania: nie ma terminu zakończenia <jednak chcę przejechać na rolkach przynajmniej 50 km do końca miesiąca>
 z innych zadań, które nie są związane z aktywnością: wymyślenie tematu i napisanie konspektu pracy licencjackiej oraz poszukanie sobie adekwatnych praktyk. Na tym skupia się cała moja uwaga. Nie mogę spać, bo myślę jaki temat wybrać. Nie mogę spać, bo się stresuję niepotrzebnymi, na dobrą sprawę błahymi sprawami.
wdrażanie: od poniedziałku <14.04>,
czas wykonania zadania: kiedy wymyślę temat, napiszę konspekt, załatwię praktyki

5. Zmniejszyć spożycie słodyczy. Zaczynam do jutra (bo i tak dziś już nic nie zjem :)).
Dozwolone: galaretki, kisiele, budynie (w niedużych ilościach), jogurty i owoce. Wiem, że nie można przesadzać z wyżej wymienionymi produktami. W święta pozwolę sobie na pieczone, domowe słodycze. Jeśli wytrzymam do świąt bez słodyczy, to od świąt pozwolę sobie na domowe smakołyki.
wdrażanie: od jutra <11.04>,
czas wykonania zadania: sama po sobie poznam :P

6. Zniwelować występowanie stresu! Czyli organizowanie na pierwszym miejscu! Jak planować - aby nie zwariować? Itp. Staram się wszystko organizować, ale od teraz będę organizować wszystko w 200%. W Internecie znajdziemy wiele stron na temat technik antystresowych, jak również technik relaksacyjnych.
wdrażanie: od jutra <11.04>,
czas wykonania zadania: jak w pierwszym zadaniu daję sobie miesiąc na odczucie mniejszego stresu <11.05>

Z takimi postanowieniami myślę, że mi się uda wreszcie coś osiągnąć. Wiem jedno: muszę być twarda!

Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Zdeterminowana kucharzy :)

Witajcie Kochani.

Dziś przychodzę do Was z postem kulinarnym.

Ostatnio zrobiłam naleśniki z mąki pszennej graham.
Zalety takich naleśników jest to, że można się nimi szybciej najeść niż naleśnikami pszennymi. :)
Takie naleśniki zjadłam z dżemem malinowym i z brzoskwiniami. :)

Składniki:
- mąka pszenna graham,
- mleko,
- jaja,
- odrobina oleju rzepakowego,
- ja jeszcze dodałam odrobinę zwykłej mąki pszennej, ponieważ na patelni naleśników nie dało się przewracać. :)

A tu zdjęcia:



Szczerze przyznam, że smakowały mi, coś nowego dla podniebienia. :)

Pozdrawiam, Zdeterminowana.