piątek, 29 maja 2015

Liebster Blog Award


Kilka dni temu zostałam nominowana do zabawy Liebster Blog Award. Dziękuję Agnieszce SportyGirl za nominację. Jest mi bardzo miło i bardzo się cieszę, że mogę odpowiedzieć na Twoje pytania. ;)

Zasady tej zabawy są na pewno większości znane, ale przypomnę:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po przyjęciu LBA należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. Obowiązkiem jest też wklejenie znaku LBA do wpisu.”

1. Jak długo zajmujecie się sportem i skąd takie zainteresowania u Was?
Sportem zajmuję się już ładnych parę lat. Wszystko zaczęło się od mojego brata. To on zaszczepił we mnie takiego sportowego bakcyla. Trenował lekkoatletykę, biegał na krótkie dystanse. I ja poszłam w jego ślady - również biegałam na krótkie dystanse. Po ukończeniu treningów moja aktywność fizyczna zmalała, ale zawsze starałam się być aktywną. Jednak to w sierpniu 2013 roku postanowiłam na nowo świadomie zacząć ćwiczyć. :)

2. Ulubione zdrowe danie to?
Hmm.. ciężko wybrać jedno. Po prostu kurczak z warzywami i ryżem. Ostatnio pokochałam również omleta i tortille pełnoziarnistą z kurczakiem. Uwielbiam również wszelkie postaci ryby z piekarnika. 

3. Co Ci daje w życiu największą radość?
Największą radość daje mi czas z najbliższymi. Czas jest prezentem, który mogę komuś ofiarować i dlatego staram się często przyjeżdżać do rodziców, odwiedzać babcie. Bardzo kocham swoją rodzinę, jestem do niej bardzo przywiązana i mogę stwierdzić, że to najbliżsi dają mi największą radość na tym świecie (w tym oczywiście psinka, bo przecież to też członek rodziny :)).

4. Najdziwniejsze danie jakie kiedykolwiek jadłaś?
Sushi. Tak to było najdziwniejsze. Nie powaliło mnie na kolana, nie odrzuciło całkowicie. Kiedy myślę o tym daniu, mam mieszane uczucia.

5. Potrawa, którą koniecznie chcesz spróbować, to?
Chyba nie mam konkretnej potrawy, ale z chęcią spróbowałabym takiej prawdziwej kuchni azjatyckiej najlepiej właśnie w Azji. Chińska, tajska. :))

6. Jak lubisz spędzać wolny czas?
Lubię ćwiczyć, jeździć na rowerze i na rolkach. Poza tym polubiłam urzędowanie w kuchni i pieczenie ciast, które mogę wrzucić pod nazwę "zdrowe słodycze". Uwielbiam spacery z moim Narzeczonym, no i oczywiście maszerowanie z moich czworonogiem. :)

7. Ulubiony zestaw ćwiczeń to?
W maju zaczęłam dużo ćwiczyć z Chodakowską. I na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że to jej zestawy są jak na razie dla mnie ulubione. Poza tym polubiłam rozciąganie. :)

8. Co w sobie lubisz najbardziej?
Włosy. Kręcone, puszyste. I choć jest ich coraz mniej, nadal je lubię. :)

9. Trzy słowa opisujące Ciebie, to?
Emocjonalna, zdeterminowana, zakochana.

10. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Blog ma być moją drogą do celu. Celu, który sobie wyznaczyłam. Chcę się zdrowo odżywiać, prowadzić aktywne życie. Blogowanie z całą pewnością pomaga mi w tym. Poza tym kiedy czytam sukcesy blogerem, daje mi to motywację do działania. :)

11. Gdzie byś się wybrała na wymarzone wakacje?
Stany Zjednoczone. Wiem, brzmi banalnie, ale właśnie tam chciałabym spędzić te wymarzone. Azja również jest godna zainteresowania i tam mogłabym również spędzić kilka tygodni.

Nominuję blogi:

Oto moje pytania:
1. Twój ulubiony owoc i dlaczego? 
2. Co czyni Cię szczęśliwą?
3. Jakie jest Twoje motto?
4. Masz możliwość zabrania trzech rzeczy na bezludną wyspę. Co to jest?
5. Czym zajmujesz się w wolnym czasie?
6. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
7. Jakiej muzyki słuchasz?
8. Siłownia, fitness czy ćwiczenia w domu? Dlaczego? 
9. Jak spędziłam swoje najwspanialsze dotąd wakacje?
10. Jakie jest Twoje ulubione miasto na świecie?
11. Dlaczego wybrałaś taką nazwę bloga? 

Mam nadzieję Dziewczyny, że weźmiecie udział.
Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)

poniedziałek, 25 maja 2015

Keep calm and relax!

Ostatni tydzień - dużo się działo. Dlatego musicie mi wybaczyć moją nieobecność.

Co się działo u mnie przez ostatnie dni?
Pojechałam w środę do domu. I na nieszczęście, mój psiak się pochorował. W nocy mnie budził i trzeba był z nim wychodzić na dwór. Dobrze, że jest nauczony budzić człowieka, żeby z nim wyszedł. Po wizycie u weterynarza już było coraz lepiej, w zasadzie jedna wizyta + kontrola, ale jest jeszcze jedna kwestia. Ma zaczerwienioną skórę i przez to się drapie. Od jakiegoś czasu przyjmuje leki sterydowe, aby ulżyć mu i żeby wszystko go nie swędziało. Prawdopodobnie będzie musiał mieć robione testy, a potem odczulanie. Mam nadzieję, że to rozwiąże jego problem i nie będzie się tak drapał. Zawsze się martwię o Mańka i jest mi strasznie źle, kiedy mu coś jest. Co jak co, ale jest on pełnoprawnym członkiem rodziny i każdy o niego dba, żeby miał dobrze i był zdrowy. :)


Licencjat napisany! W całości. Trzy rozdziały, wstęp i zakończenie. Teoretycznie mogę już wszystko drukować, jednak jeszcze kilka kosmetycznych poprawek mi zostało. Praca napisana, a więc obrona wyznaczona. Kiedy o tym mówię, piszę, myślę - łapie mnie stres. Serce ściśnięte, ból w dolnej partii brzucha. Czuć obronę w powietrzu, bo nawet przez ten stres jestem strasznie nerwowa. Wiem, że sobie jakoś poradzę, ponieważ zawsze daję radę, ale stanąć tam przed komisją i odpowiadać na pytania - dla mnie niewyobrażalnie przerażające! Obrona to tylko formalność - każdy tak mówi, ale każdy ten, który jest już po.
Temat mam bardzo przyjemny, promotorkę życzliwą, recenzenta też. Więc myślę, że nie pójdzie wcale tak źle, jak mi się wydaje.


Moje motto. Teraz muszę się relaksować bez przerwy! Od tego stresu jednak potrafię się wyrwać, ćwicząc. No i najlepiej nie rozmawiać o obronie. Wtedy jest w porządku. :D
Ćwiczę dużo z Ewą Chodakowską. Z nią potrafię wyrwać z tego psychicznego ciężaru i po prostu odlecieć. Po treningach jestem zmęczona, spocona i usatysfakcjonowana. Wtedy już nie mam siły myśleć o czymś, co mnie przeraża. :) Poza tym dużo się rozciągam, w końcu szpagat sam się nie zrobi. Staram się rozciągać codziennie przynajmniej 15 minut. Raz czy dwa razy w tygodniu mam reset od wszystkiego. :)
Ostatnio nawet wyciągnęłam ukochanego na rolki i przejechaliśmy sobie 11 km. :)


A jak Wy lubicie się relaksować? :)

Pozdrawiam, Zdeterminowana.

sobota, 16 maja 2015

Jak wyrwać się z uzależnienia?

Już niejednokrotnie pisałam o słodyczach, które trzymały się mnie kurczowo. No dobra,to nie one mnie, a ja słodyczy - nie wyobrażałam sobie życia bez nich. Dzięki takim postom rosnę w siłę, a Wasze komentarze dodatkowo motywują mnie do ograniczenia tych zbędnych kalorii.


Muszę przyznać, że od początku roku miałam kilka sytuacji, w których miałam totalne napady, co nie odbiło się dobrze na moim układzie trawiennym. Najgorsze są przyjazdy do domu rodzinnego, gdzie zawsze coś na paterce czeka. Potrafiłam opanować się dzień, dwa dni, ale trzeciego dnia musiałam posmakować. Niestety, jak posmakowałam, ciężko było się oderwać. Jednak ostatnio powiedziałam rodzicom, żeby kupowali mi owoce zamiast słodyczy i wiecie co? Udało się. Rodzice zrozumieli. Czasem zdarza mi się sięgnąć po cukierka, ale na szczęście za jednym cukierkiem nie idzie już cała masa innych słodkości, jak kiedyś.

Co zrobiłam, żeby wyzbyć się myśli i chęci podjadania słodyczy?

1. Silna wolna. Czasem jeszcze ulegam, o trudno. Wszystko jest dla ludzi w ludzkich ilościach. :) Poza tym ostatnio widzę efekty moich ćwiczeń. Brzuch stał się płaski - dziękuje mi za zaprzestanie jedzenia tych świństw (choć spójrzmy prawdzie w oczy - smacznych świństw). Po co mam jeść puste kalorie, skoro tak starałam się i męczyłam, żeby osiągnąć cel? Po co to wszystko zaprzepaszczać i zaczynać od nowa? Dobry rozum!

2. Pomoc innych. Jak już pisałam powyżej. Rodzice kupują mi owoce, nie kuszą słodyczami, choć niestety słodkości leżą w zasięgu wzroku i, niestety, ręki też. Chociaż Mama ostatnio chwaliła się, że kupuje coraz, coraz mniej! :D Mój Narzeczony bardzo mi pomaga. Jego wsparcie jest dla mnie najważniejsze, jako że ze sobą mieszkamy - nie jemy razem. Publicznie dziękuję za takiego Mężczyznę!

3. Picie wody. Na początku ochotę na słodycze zapijałam. I co? No i u mnie działało. Silna wola + pomoc innych + woda = może zdziałać cuda, uwierzcie mi. Poza tym staram się wypijać określoną ilość wody i z czasem zwiększam ilość, aż w końcu dojdę do optymalnej ilości wypijanej wody. :)

4. Owoce (przetwory owocowe) i warzywa. Tak, trzymają mnie. Wiadomo, że nie można się opychać owocami w zamian za słodycze, ale 1-2 porcje dziennie to jeszcze nie grzech. Warzywa przeważnie jadam na obiady, i to dość sporo oraz kolacje. Pomidory królują - teraz jest mnóstwo świeżych, dobrych, prawdziwych pomidorów w warzywniakach. :)

5. Słodkie śniadania. Najlepszy posiłek dnia - słodkie śniadania stawiają na nogi i wywołują uśmiech na twarzy. U mnie to szeroki uśmiech nawet! :D

6. Słodkie alternatywy. Odchudzone babeczki, metamorfoza murzynka, ewolucja sernika. Wszystko to da się zrobić. Ba nie tylko da się zrobić, ale da się zrobić to smacznie. :)

7. Nie kupować słodyczy! Nie masz w domu nic do zjedzenia - nie jesz. By najmniej zadziałało u mnie. W Trójmieście nie kupuję słodyczy, za to wydaję fortunę na owoce. :)

8. Jak najmniej stresu. Jeśli się stresuję - chęć podjadania słodyczy jest większa. Zatem stres jest naszym wrogiem! Wpływa źle na samopoczucie, zdrowie, a do tego często prowadzi do sięgania po puste kalorie. Sama z autopsji wiem, że stres wpływa niekorzystnie na zdrowie i do tego często przy okazji sięgam z nerwów po niekoniecznie zdrowe przekąski.

Murzynek z powidłami
Owsianka z gruszką
Pyyyyszne kiwi
Koktajl mleczny banan-kiwi-truskawka
Mmmmm, lider wśród wszystkich słodkości - omlet z powidłami śliwkowymi.
Czy życie bez słodyczy musi być gorzkie? Oczywiście, że nie! jest tyle fajnych składników: niskosłodzone dżemy, konfitury, powidła, cynamon, wanilia, owoce - które przecież są źródłem witamin i błonnika. Warto zrezygnować lub ograniczyć słodycze. Po co? Dla samych siebie. Naprawdę można zauważyć zmiany w funkcjonowaniu organizmu. :)

Tym, którzy jeszcze nie ograniczyli - życzę powodzenia i wytrwałości - bo silna wola to klucz do sukcesu.
A Ci wszyscy, wiem, że Was sporo, którzy porzucili słodycze na rzecz zdrowych, domowych wypieków - serdecznie gratuluję! :)

Pozdrawiam, Zdeterminowana Ana.

środa, 13 maja 2015

Przyjemności i przyjemnostki

Bardzo dawno nie miałam takich przyjemnych na świeżym powietrzu! Pogoda w weekend sprzyjała i muszę Wam przyznać, że moje miasto w kąpieli słonecznej wygląda o niebo lepiej, niż takie ponure i szare.
 
Do mojego rodzinnego domu wróciłam, jak zwykle, w piątek. Na drogę przygotowałam pyszne jedzonko. :)
 
Hamburgery z mięsem indyczym, ogórkami konserwowymi, kapustą pekińską.
I obowiązkowe #selfie przed podróżą. :)
 W piątek byłam z moim czworonożnym Przyjacielem na spacerze. Przeszliśmy nieco ponad 9 km i uwierzcie, że kiedy usiadłam, nogi wręcz mi odpadały. Oto efekty wieczornego, piątkowego marszu:
Takie pozowanie do zdjęcia. :D

Brakuje mi takich dziewiczych terenów.

Długa droga przed nami. :)

Na zdjęciu efektu nie widać, ale w oddali piękne pomarańczowe niebo. :)


Droga powrotna do domu - coraz ciemniej. :)

Korzystając z pogody (bardziej ja, niż pies), wyszłam z Mańkiem na dwór na chwilę zabawy - ale cóż, psiak wolał wcinać trawę! Musiałam znaleźć sobie inne zajęcie i znalazłam: zajęcie z dzieciństwa - dmuchawce! Jaka to frajda niczym się nie martwić, nie przejmować i po prostu bawić się dmuchawcami. :)


Wczoraj wreszcie wybrałam się do Decathlona i podarowałam sobie biustonosz sportowy. Co prawda mam już dwa, ale ten wygrywa i jest moim ulubionym! :)


W przymierzalni skakałam ile mogłam i stwierdzam, że ładnie podtrzymuje. :) Teraz jeszcze czeka go test biegowy i zobaczymy. :)

A jak Wam minęły dni? :)

Pozdrawiam, Zdeterminowana.

czwartek, 7 maja 2015

Life is beautiful!

Tak, otóż to: życie jest pkne. A moje właśnie zwolniło tempo. 
hdwallpapers360.com
Dlaczego tak się stało? W drugiej połowie tego semestru mam zajęcia tylko we wtorki i środy. Tak, wiem, jestem szczęściarą. I wiecie co? Odwołuję to, co powiedziałam kiedyś, że jeśli mamy zbyt dużo wolnego czasu nie potrafimy się zorganizować. Udało mi się i powiem Wam szczerze, że to, co planuję, wykonuję. Mam wreszcie czas, żeby czytać książki, sporo książek. :) 
Nie zdawałam sobie również sprawy, jak w moim życiu brakowało muzyki. Niby podczas podróży do i z uczelni w uszach gra muzyka, ale teraz siedząc w domu, mogę ją włączyć, podkręcić basy i tak naprawdę odstresować się od całej tej pogoni życiowej.

Dzięki zwolnionemu tempu mam chęć na więcej ćwiczeń. Wybrałam się wreszcie na rolki, dobry trening dla nóg i pośladków. W dodatku, jeśli nawierzchnia nie jest sprzyjająca, to taki trening może spowodować pozbycie się cellulitu. :D
Gotowa do podboju trójmiejskich ścieżek! ;)
 Ćwiczę również w domu z Ewką, no i rozciąganie do szpagatu - bardzo ważna sprawa!
Rozciąganie jest okej! :D
Skłony do kolan - jeszcze daleko do szpagatu!
No i motylki! :D
Przede wszystkim, dzięki wolnym chwilom, przygotowanie posiłków może zająć mi więcej czasu niż zwykle, bo przecież nigdzie mi się nie spieszy. :) Mam sporo czasu, aby wymyślić, co zrobić na obiad, i ostatnio wymyśliłam, a nawet natknęłam się na blogu Asi, tortille pełnoziarniste z kurczakiem i warzywami. :)
Przepis na tortille pełnoziarniste:
- 250 g mąki pełnoziarnistej (u mnie pszenna razowa typ 2000)
- pół szklanki wody
- łyżeczka proszku do pieczenia bądź sody oczyszczonej
- sól, pieprz, zioła do smaku.
Wyszło mi 5 tortilli. Smażyłam je na suchej patelni na małym ogniu z obu stron po minucie (nawet odrobinę dłużej), i nie - nie były sztywne, nie łamały się. ;) 
Kurczaka usmażyłam wcześniej w przyprawie do drobiu. Paprykę, kapustę pekińską, ogórka i cebulę pokroiłam w kostkę, a pomidorki w półksiężyce.
Tortille posmarowałam ketchupem, położyłam składniki i włożyłam gotowe tortille na kilka minut do piekarnika. Pycha! :)

Kuczak w przyprawie, papryka, ogórki świeże, kapusta pekińska, pomidory i cebulka. :)
Moje pełnoziarniste wrapy!
A tu już gotowe. :)
Jak widać sprzyja mi posiadanie więcej czasu. Teraz mam po prostu czas na relaks, a najlepszą sprawą jest to, że potrafię relaksować się gotując. Długo nie umiałam gotować, ale to chyba wynikało ze złego nastawienia do kuchni. Teraz, gdy już lubię krzątać się po kuchni, wychodzą mi całkiem niezłe dania. ;)

Pozdrawiam, Zdeterminowana.

poniedziałek, 4 maja 2015

Wakacje z piękną sylwetką? Why not!

Podsumowanie kwietnia niesie za sobą rozczarowanie. Nawet mogę rzec, że wielkie rozczarowanie. Miało być pięknie i kolorowo. Plany wybiegania przynajmniej 50-60 km legły w gruzach. Dlaczego? Zbyt mała intensywność treningów, a kiedy miałam w planach wydłużanie dystansu - dopadła mnie choroba (i to były właśnie te ciepłe, wspaniałe dni, a wieczory były wprost idealne do dodawania kolejnych, kolejnych kilometrów...).


Z początkiem miesiąca było całkiem intensywnie. Rozciąganie - tak, tu mogę przyznać, że było całkiem nieźle... do czasu choroby. W czasie choroby próbowałam rozciągać się, ale te próby powodowały straszne osłabienie organizmu, więc dałam sobie konkretny reset od aktywności fizycznych.

Co jeszcze w kwietniu?
Skończyłam trzeci rozdział mojej pracy licencjackiej. Z tego jestem bardzo zadowolona i dumna, bo choroba usadziła mnie przed komputerem i napisałam ostatni rozdział. Jakie to wspaniałe uczucie wiedzieć, że nie ciąży na mnie już żaden rozdział. Jeszcze wystarczy napisać wstęp i zakończenie i praca w całości będzie ukończona. Potem już będę czekać na termin obrony i wakacje. :)

Apropo wakacji. Maj jest wspaniałym miesiącem. Wszystko budzi się do aktywnego życia. Drzewa już przyozdobione są liśćmi i pogoda dopisuje. Choć początek tegorocznego maja nie przypomina tego opisu to wiem, że wreszcie wynagrodzi nas dobrą i słoneczną pogodą.
Maj jest również dobrym miesiącem na to, aby w pełni przygotować się na zbliżające wakacje. 
Więc przyłącz się do mnie.


Co robię?
1. Ćwiczę, biegam, jeżdżę na rolkach i rowerze, chodzę, rozciągam się. Każda aktywność jest dobra, abyśmy poczuli się lepiej. Gwarantuję, że nasze samopoczucie będzie lepsze i ciało nas wynagrodzi. :)
2. Zdrowo jem, bez zbędnych kalorii. Traktuję swoje podniebienie po królewsku! :)
3. Dbam o ciało, paznokcie i włosy - jak zawsze. To, co otacza nasze ciało, musi być równie piękne jak sylwetka! :)
4. Myślę pozytywnie! Tak - bierzmy się do działania z pozytywnym nastawieniem, bo narzekanie nic nie pomoże!

Do wakacji niespełna dwa miesiące. W ten czas można zmienić wszystko, jeśli tylko mamy tyle siły i odwagi na lepsze jutro. :) Życzę wszystkim wiele zapału do pracy i powodzenia Kochani! :)

Pozdrawiam, Zdeterminowana.