Choć mamy już praktycznie drugą połowę lipca, ja chciałabym się z Wami podzielić podsumowaniem mojego wyzwania. Było intensywnie, zdrowo, radośnie. I choć zdarzały się momenty zwątpienia, to odganiałam złe myśli na bok i dawałam z siebie ile tylko mogłam.
Dwa miesiące ciężkiej pracy. Dwa miesiące zmagania się ze swoimi słabościami. Dwa miesiące naprawdę fajnej aktywności fizycznej.
Tegoroczny maj był szczególny. Przygotowania do obrony trwały, stres narastał, a ja starałam się radzić sobie z nim za pomocą aktywności fizycznej. Raz wychodziło lepiej, a za innym razem trochę gorzej. Wiem jedno: aktywność fizyczna weszła mi w nawyk. Dzień bez treningu był dniem dziwnym, innym. Zdrowe uzależnienie - tego było mi tak naprawdę potrzeba. Takie wyzwania dają mi moc. Moc do przekraczania granic komfortu psychicznego i fizycznego. CHCĘ WIĘCEJ!
Ponad 9000 spalonych kalorii, prawie 24 godzin ćwiczeń i tylko nieco ponad 80 przejechanych/przebiegniętych kilometrów.
W maju królował fitness i rozciąganie z elementami jogi (sporadycznie
wybrałam jazdę na rowerze/rolkach, bieg czy marsz). Przepadłam:
zakochałam się w treningach Chodakowskiej. Są wymagające, ale po ich
wykonaniu byłam mokra i szczęśliwa. Dzięki zróżnicowanym ćwiczeniom moja
kondycja z pewnością uległa poprawie, z czego jestem bardzo
zadowolona.
Czerwiec podobnie jak maj został
zdominowany przez treningi Chodakowskiej i rozciąganie. Dalej
kontynuowałam swój plan, by wakacje powitać z piękną sylwetką. W czerwcu
na aktywność fizyczną przeznaczyłam prawie 3 godziny mniej niż w maju,
lecz kilometraż wzrósł o 40 km.
W
czerwcu również doszłam do wniosku, że trzeba zacząć znów lubić się z
bieganiem. I jak w zeszłym roku zaczęłam biegać 1 milę, tak w tym roku
postanowiłam ponowić mój pomysł i biegać dalej. Biegi były spokojne, ale
fantastyczne, jak nigdy. W postanowieniach noworocznych mam bieg na 10 km, więc trzeba spełniać powoli swą wolę, aby w listopadzie wystartować. I mam nadzieję, że nadal będzie biegało mi się tak dobrze, jak w czerwcu, aby bez przymusu, bez ciężkich nóg i złych myśli w głowie przebiec 10 kilometrową trasę. :)
Przez te dwa miesiące bardziej niż kiedykolwiek starałam się dbać o to, co jem. Były omlety, tortille, mnóstwo owoców i warzyw. Jednym zdaniem: było zdrowo, smacznie i kolorowo. :)
Na wadze ubyło 1,3 kg, a w obwodzie łącznie 2,5 cm. W talii 1,5 cm, w pasie i biodrach 0,5 cm. Mimo tak niewielkich efektów czuć różnicę, a co najważniejsze widać ją. Na moje Wielkie Greckie Wakacje wyruszyłam w dobrym nastroju, ze zdrowym ciałem. ;)
Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)
mega aktywnie i do tego pysznie :) super!!!!
OdpowiedzUsuńBaaardzo smacznie było, nie powiem, że nie! :3
Usuńwyglądasz super! :)
OdpowiedzUsuńApetyczne potrawy,a do tego ile aktywnośći! nic dziwnego, że tak świetnie wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! :) Miłość do gotowania we mnie kiełkuje.
UsuńWidać po Twojej figurze, że wysiłek nie idzie na marne :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że efekty są widoczne. :)
UsuńPięknie! Cudne zdjęcia, gratuluję i trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :)
UsuńZaciśnięte kciuki przydadzą się, bo lipiec nie był dla mnie łaskawy.
Super wyglądasz w kostiumie i on sam jest bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :)
UsuńGratuluję efektów!:) Mam tak samo jak Ty- dzień bez treningu jest jakiś DZIWNY. Ja otwieram oczy to zaraz odpalam telewizor i daje czadu, nie ma to jak zacząć dzień porządnym wyciskiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu. :)
UsuńĆwiczę przeważnie w ciągu dnia, rano przed śniadaniem nie mam energii. :D
Ale pyszności :) Gratuluję efektów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Sama jak patrzę na zdjęcia to z chęcią zjadłabym to wszystko teraz. :)
UsuńA ja ćwiczę, ćwiczę i czekam aż mi to wejdzie w nawyk.
OdpowiedzUsuńMoże potrzeba pasji do tego, co się robi? :)
UsuńŚwietna figura...Gratuluję.. Ja muszę zacząć pracować nad sobą, ale brak motywacji ;(
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńZnajdź motywację, wokół jej pełno! :)
Patrząc na twoje zdjęcia to aż się głodna zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że blogi, zwłaszcza tam, gdzie znajdują się zdjęcia jedzenia, trzeba oglądać z pełnym brzuchem. :D
UsuńGratuluje wyrobienia nawyku ! Piękna sylwetka... i świetny strój ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńStrój bardzo przypadł mi gustu. ;)
Pięknie! Jesteś moją motywacją i biorę przykład z ciebie :). Ostatnio mam postanowienie gotować więcej, a dzięki temu zdrowiej. Piękna figura!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę być dla kogoś inspiracją. Jest to dla mnie motywacja. ;)
UsuńDziękuję bardzo!
super wyglądasz :) uwielbiam Twoje jedzonko, gustuję w podobnych <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńJedzonko było pyszne! Mniam! :)
Masz rację, aktywność sportowa uzależnia, ale to akurat dobre uzależnienie :)
OdpowiedzUsuńJa się zawsze ludziom dziwię, jak oni ćwiczą z Chodakowską i zastanawiam, czy ze mną nie jest coś nie tak ;p Parę razy próbowałam, ale strasznie mnie ona i jej ćwiczenia denerwują.
Niezła figura i świetny strój ;)
Też się kiedyś dziwiłam. Próbowałam kilka razy - nie dotrwałam do końca. :D
UsuńTeraz nagle olśnienie i ćwiczę z Ewką, bo po jej treningach jestem tak bardzo usatysfakcjonowana. :)
Dzięki! :)
Jedzenie pyszne i zdrowe, dużo aktywności tylko brać przykład! Świetnie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJedzonko było przepyszne!
o matko, znowu jedzenie :P mam dziś szczęście do jedzeniowych postów, od których zaczyna mi coraz głośniej burczeć w brzuchu :P
OdpowiedzUsuńCzęsto właśnie tak mam, jak patrzę na smakołyki na blogach to moje ślinianki wytwarzają podwójną ilość śliny i z chęcią zjadłoby się coś. :D
UsuńGratuluję Aniu determinacji, siły walki i podziwiam samozaparcie a potrawy na Twoich zdjęciach - jak zawsze prezentują się przepysznie :) Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńWow, super statystyki :) Trzymaj tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńhttp://maryshealthystart.blogspot.com/
figurę to masz super:) i same pyszności gotujesz:D
OdpowiedzUsuń