Zmęczenie, obity, posiniaczony pośladek, bolące kolana. Czy było warto?
Po powrocie z naszych polskich gór, stwierdzam, że snowboard jest świetny. W ciągu 5 dni nauczyłam się jeździć na desce. Choć kosztowało mnie to wiele.
Poobijane kolana, wręcz przeszywający ból, niemożność chodzenia po schodach. Posiniaczony pośladek, który dzielnie dawał radę przy twardych lądowaniach. Ale na szczęście maści na stłuczenia potrafią zdziałać cuda i ukoić choć troszkę ten ból.
Było ciężko, nie powiem, że nie. Chwile kryzysu, najgorsze były upadki na już obolały tyłek.
Skupmy się jednak na pozytywach, których było znacznie więcej. :)
W pierwszy dzień udawało mi się zjeżdżać już cały stok, oczywiście z upadkami. Był to zwykły pług, ale od czegoś trzeba zacząć. Od drugiego dnia opanowywałam utrzymanie równowagi, no a potem już normalne jeżdżenie. W czwarty i piąty dzień mojego pobytu na stoku udawało mi się jeździć slalomem, na dwie krawędzie deski bez niekontrolowanych upadków. Co prawda brakuje mi jeszcze do płynnego jeżdżenia, ale po jednym sezonie nie oczekiwałam za wiele. Udawało mi się robić slalomy na coraz krótszych odcinkach, z czego jestem mega dumna. :)
Szczególne podziękowania dla mojego Narzeczonego i instruktora w jednym. Dziękuję! ♥
A teraz coś dla oka:
Pozdrawiam, Zdeterminowana. :)
Początki są strasznie trudne, wiem to po sobie, ale wraz z doświadczeniem przyjemność z jazdy i frajda cooooooraz większa! :D witaj w gronie snowboardzistów <3
OdpowiedzUsuńZa pięć sezonów będę wymiatać :D
UsuńGratuluję udanego i owocnego wyjazdu :) Trzeba upaść aby powstać ... silniejszym :)
OdpowiedzUsuńMy też z kolegami deskujemy (ale z inną wersją deski mamy do czynienia) :)
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Małgosiu. :)
UsuńGratuluję świetnie Ci poszło :) determinacja to podstawa :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, też chce się nauczyć! :)
OdpowiedzUsuńNie ma problemu! Jeszcze w tym roku możesz wybrać się w polskie góry i na bank się nauczysz. :)
UsuńHehe mnie też uczył mój ukochany. Byłabyś miej podbijają gdybyś miała uchroniacze. Ale i tak sukces nauczyć się w takim czasie
OdpowiedzUsuńOchraniacze niewiele by pomogły, przynajmniej na pośladek. :D
UsuńSą specjalnie na pośladki i chroniące kość ogonowa. Zapraszam do siebie
UsuńTeż się wybieram na deskę, w przyszłym tygodniu - mam nadzieję, że stoki będą dobrze ośnieżone! Nie jeżdżę rewelacyjnie, ale daję rade! Mam nadzieję, ze jazda na krawędziach będzie mi wychodzić coraz lepiej :) Tobie dobrze poszło, najważniejsze to w ogóle zacząć, później już idzie :)
OdpowiedzUsuńJedna krawędź była dla mnie bardzo trudna do opanowania, ale dałam radę! :D
UsuńSiniaki zejdą, a wrażenia i umiejętności zostaną :) Super, ze dałaś radę :)
OdpowiedzUsuńTo niech te siniaki schodzą jak najszybciej, bo na basen chcę się wybrać, a to wygląda okropnie :D
Usuńło, gratuluję!
OdpowiedzUsuńi nawet na stoku wyglądasz świetnie :)
Może za rok i ja sie skuszę na naukę tej sztuki ? :)
OdpowiedzUsuńPolecam :D
UsuńNarzeczony i instruktor w jednym? Zazdroszczę:D Zawsze lepiej idzie, łatwiej się zmotywować, kiedy ma się obok kogoś bliskiego a nie obcego faceta :) Na pewno jeszcze bedziesz mieć niejedną okazję żeby poćwiczyć nowe umiejętności. :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie mój Narzeczony to zapewne nie nauczyłabym się. Żeby wziąć instruktora to trochę kaski potrzeba, niestety. :)
Usuńgratuluje nabytych umiejętności i odwagi :)) dla mnie to sport mega ekstremalny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :D
UsuńNie dziwię się, że się zakochałaś, bo sama wpadłam w to po uszy ;) Ja swój wyjazd planuję na przyszly tydzień, oby był warun <3
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci dużo śniegu! i pięknej pogody :D
UsuńBardzo bym chciała spróbować, ale czasy ciężkie, na łasce rodziców :D haha
OdpowiedzUsuńPolecam zatem w przyszłości. :)
Usuńextra, super, że wyjazd się udał :) a siniaki to wspomnienia z pierwszych prób na desce :)
OdpowiedzUsuńTakie siniaki, że siedzieć nie mogłam :D ale już teraz jest coraz lepiej. :)
UsuńAle Ci zazdroszczę tej nauki na snowboardzie :D Fajnie, że wyjazd tak Ci się udał :)
OdpowiedzUsuńWięc musisz się wybrać na snowboard! :D
UsuńLizy się zadowolenie i pasja...:)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę. Też bym chciała się kiedyś nauczyć.
OdpowiedzUsuńCzyżby był.to żurek
OdpowiedzUsuń