Biegłam na kilka różnych sposobów. Na czas. Na dystans. Dla siebie (choć ten sposób, niestety, najmniej wykorzystywany). W okresie świetności mojego biegania ustanowiłam swoje rekordy na 5 km i 10 km. Gdybym chciała teraz pobiec tempem rekordowej piątki, po połowie dystansu padłabym na pysk. O dyszce - nie wspomnę. W najbliższych dniach, może tygodniach powinnam zapomnieć o dystansie, w którym czułam się dobrze. Każda przebiegnięta dyszka wywoływała u mnie uśmiech od ucha do ucha, a teraz wywołałaby u mnie tylko grymas bólu i walki samej z sobą.
Dlaczego? Po prostu na początku tego roku zaprzestałam treningów biegowych. Były one rzadsze, mniej intensywne i mniej satysfakcjonowały. Dlaczego tak się stało? Dążenie do najlepszych czasów, czy pokonywania coraz to dłuższych dystansów. I tak dotarłam do miejsca, gdzie motywacja spadała, bo oczekiwałam zbyt wiele. Zbyt wiele od siebie, a przecież nie jestem robotem, który codziennie może być ulepszany. Jednak każdy bieg miał być idealny, a najlepiej coraz lepszy, z nowymi rekordami. I to doprowadziło mnie właśnie do przerwy, bo bieganie najzwyczajniej w świecie nie sprawiało mi już frajdy, a sprawiało niejednokrotnie ból i uczucie zawodzenia. Zawodzenia samej siebie. Zrezygnowałam. Jednak od czasu do czasu zdarzało się, że wybrałam się na trening biegowy. Wtedy już tylko 5 km, bo dyszka była coraz bardziej nieosiągalna.
I tak jestem tu i teraz. Bieganie ponownie sprawia mi radość. Tym razem nie biegam na czas, nie biegam na dystans. Biegam tyle, ile akurat chcę oraz tam, gdzie mnie oczy poniosą i to jest fajne. Biegam też bez muzyki, bo.. fajnie posłuchać miasto tętniące życiem. Powoli, małymi krokami wracam do biegania. Dystans? Różny. 3, 5, 6 km. Wszystko zależy od dnia. Od tego, na ile mnie dzisiejszego dnia stać. 3 km to za dużo? Nogi odmawiają mi posłuszeństwa? No problem, przejdźmy do marszobiegu i dawaj dalej.
Ostatnio odkryłam slow jogging. W zasadzie, nie do końca biegam tą metodą, bo jest szybsza niż spacer, ale dla mnie nadal slow. Moje tempo w tym biegu wynosi mniej więcej 7:30 - 7:45 min/km. Biegam z moim D.,a przy tym rozmawiając sobie na różne tematy. I takie bieganie mnie uszczęśliwia. Co z tego, że przebiegnięcie 5 km jest dłuższe niż wcześniej? Dłuższe, ale równie przyjemne. Może kiedy powrócę do pełni sił biegowych, wrócę do normalnego biegania. Może.
Moim marzeniem są zawody na 10 km. Odbywają się co roku w Gdyni, w listopadzie. Chciałabym w tym roku wystartować, ale już w normalnym swoim tempie, a nie w tempie slow. Zobaczymy, jak się potoczą moje losy. Jeśli nie wystartuję - nic straconego, ale marzenia należy spełniać, więc jeśli już teraz z moim bieganiem jest coraz lepiej, to kto wie? Może w tym roku stanę na starcie Biegu Niepodległości.
Jednak nic na siłę. Nie obiecuję sobie niczego, bo nie wiadomo jak potoczy się moje życie za kilka miesięcy. Potem może być tylko głęboki żal, a tego bym nie chciała.
Zdeterminowana Ana.
Jednak nic na siłę. Nie obiecuję sobie niczego, bo nie wiadomo jak potoczy się moje życie za kilka miesięcy. Potem może być tylko głęboki żal, a tego bym nie chciała.
Zdeterminowana Ana.
No to życzę Ci abyś wystartowała w tych zawodach i zajęła jak najlepszy wynik )
OdpowiedzUsuńWynik wynikiem, ale oby ten mój start się odbył. ;)
UsuńTeż życzę wystartowania w tych zawodach. Ja jak biegam to też wolę raczej bez muzyki, lubię liczyć oddechy i słuchać. Ostatnio pobiegłam też bez endomondo, po prostu dla siebie, żeby odpocząć.
OdpowiedzUsuńFajne jest takie bieganie bez celu, dla siebie samej. Człowiek w takich chwilach może się zrelaksować i pomyśleć.
UsuńFajnie, że bieganie sprawia Ci taką przyjemność. Nie zmuszaj się do niczego, rób tak, żeby Tobie było z tym dobrze :)
OdpowiedzUsuńNikt w zasadzie mnie nie zmusza, czasem mój mózg wymaga zbyt wiele. ;)
UsuńTeż lubię biegać bez muzyki, jak biegam wieczorem czy po ulicy to zwiększam bezpieczeństwo :) ja biegać przestałam z powodów zdrowotnych i nie umiem wrócić do dawnej regularności i formy. Przyjemności z biegania Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wrócisz i życzę Ci tego, jeśli tylko chcesz. ;)
UsuńU mnie tempo slow póki co, ale zobaczymy co dalej.
Pamiętam, że jakiś czas temu pisałaś już o tym bieganiu, że biłaś swoje rekordy a później nagle straciłaś całą motywację i nie mogłaś już wrócić do tamtych czasów świetności. Ale wiem, że wtedy na pewno włożyłaś mnóstwo wysiłku w to, by pobiec i idę o zakład, że teraz też Ci się uda. Pobiegniesz na tym maratonie, wierzę w Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie Kochana! Miłe są takie słowa i wiara innych ludzi. ;)
UsuńDo maratonu to mi daleko i chyba nigdy się nie zdecyduje. Póki co to dyszka mi się marzy.
Nigdy nie rezygnuj z marzeń:)
UsuńPowodzenia, obyś wzięła udział w tych zawodach i to z dobrym skutkiem.
OdpowiedzUsuńNie dziękuję. ;)
UsuńBędę się starać.
może wystartujemy kiedyś razem :) moim marzeniem jest udział w maratonie, ale na razie z moich biegowych planów nic nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńMoże. Miłe spotkanie byśmy miały. ;)
UsuńMoje marzenie sięga póki co dyszki. O maratonie jeszcze nawet nie myślę i nie wiem, czy się zdecyduję kiedyś.
przecież jeszcze całe życie masz! jedna staruszka przebiegła maraton mając 92 lata :D
UsuńHaha, już to sobie wyobrażam. :D
UsuńCzasem warto sobie odpuścić, by po prostu cieszyć się aktywnością. Nie mniej jednak życzę Ci spełnienia marzenia o starcie w zawodach! :)
OdpowiedzUsuńUmieć odpuścić to już i tak niezły wyczyn. Tym bardziej u mnie. ;)
UsuńMusisz być niezwykle ambitną osobą! :) Ciągle wymagać od siebie więcej i więcej.. ale tak jak napisałaś nikt nie jest robotem. Dobrze, że wrzuciłaś na luz. Grunt, żeby bieganie przynosiło Ci radość. Żeby wrócił ten uśmiech od ucha do ucha. Trzymam kciuki, powodzenia.
OdpowiedzUsuńTak, czasem jestem aż nazbyt ambitna. No i ta przerośnięta ambicja mnie zgubiła. Niestety..
UsuńTeż w tym roku zaczynałam od slow joggingu, ale kiedy tylko nabrałam sił, zaczęłam biegać szybciej. Biegam dla zdrowia i przyjemności (zamiast medytacji), właśnie wróciłam z gór i stwierdzam, że moje bieganie przyniosło efekt, mąż nie mógł za mną nadążyć i tak odstawał, że musiałam też trochę poudawać zmęczoną, żeby go zmotywować. Potem stwierdził, że go wkurzałam. Pewnie to był błąd, ale na czas urlopu zostawiłam bieganie, chciałam w tym czasie prowadzić zupełnie odmienne życie niż na co dzień :-)
OdpowiedzUsuńOj bieganie potrafi niezwykle poprawić kondycję. Zaledwie kilka biegowych treningów wystarczy.
UsuńSuper, że i Tu odczułaś pozytywne skutki biegania! ;)
Ja przerwałam bieganie przez kontuzję, teraz od nowa zdobywam kondycję i uczę się biegać dla siebie samej a nie dla wyników i kilometrów.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę. Dobrze, że już wracasz do formy. ;)
UsuńCzytałam właśnie ostatnio pierwszy raz o slow jogging i wydaje mi się, że to jest właśnie coś dla mnie. Na start idealne i możliwe nawet z juniorem.
OdpowiedzUsuńNa pewno musisz spróbować, aby się przekonać. ;)
UsuńW takim razie życzę wytrwałości, ja od października planuję wrócić do pływania. biegania nie znoszę, ale pływać kiedyś bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńOj pływanie to tez uwielbiam. Mam nadzieję, że też uda mi się częściej być na basenie. ;)
Usuńzbyt duża ambicja często zniechęca, wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że zrealizujesz swoje biegowe plany :)
Ambicja jest dobra, ale zbyt wysoka czasem gubi.
UsuńMałymi krokami a dojdziesz do celu, ja jak biegnę na 10km to zajmuje mi to jakaś godzinę i mówią mi co niektórzy, ze za wolno, ale co z tego? Trenuje dla siebie nie dla kogoś. Mam nadzieje, że uda Ci się wystartować w biegu, dużo siły i motywacji życzę!!:)
OdpowiedzUsuńNo ja biegałam lekko ponad godzinkę i było mi fajnie. Teraz, no cóż. 3 km, 5 km. Ale grunt to dobra zabawa. :)
UsuńJa sobie dałam wyzwanie na wakacje, by przebiec 10 km, ale cóż z tego, skoro nagle bieganie zaczęło mnie potwornie hmm nudzić/męczyć/denerwować i po 3 km mi się odechciewało. Stwierdziłam, że nie ma sensu robić czegoś wbrew sobie i darowałam sobie ten plan.
OdpowiedzUsuńSlow jogging brzmi ciekawie, a ja życzę, by udało Ci się wystartować w listopadzie na tych zawodach ;)
Czasem spisane plany są do bani. Dążymy do czegoś z uporem, zapałem, a potem wszystko gaśnie, bo trzeba być coraz to lepszym..
UsuńBiegałam pół roku, zaczęłam od maja 2014 roku. Było cudownie. Pierwszy miesiąc tragedia, potem czułam, że jestem dobra. Raz biegałam nawet 1,5 h pod rząd. Tylko za każdym razem chciałam przebiec więcej. Czasami nie miałam dnia na bieganie, a ja i tak kazałam sobie biec godzinę, bo nie mogę być gorsza niż wczoraj. Po 6 miesiącach zrezygnowałam. Od tygodnia chcę znowu zacząć. Dla siebie. Nawet jeśli mam biegać tylko 20 minut za jednym razem. Bieganie dla czystej radości jest o wiele lepsze niż bieganie z licznikiem i mierzenie kilometrów/czasu.
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie. Ciągle wymagałam od siebie więcej i więcej, aż tu nagle przyszła niechęć. I co dalej? Koniec treningów i znów powolne wracanie do formy. :)
UsuńGratuluję Aniu - odkrycia przyjemności z biegania. Życzę powodzenia w przygotowaniach do dyszki :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda, Małgosiu. ;)
UsuńCzasami dopada mnie niechęć do biegania. Później im mniej biegam tym bardziej mi się nie chce. Staram się urozmaicać bieganie poprzez wymyślanie nowych tras, treningów, stawianie przed sobą wymagań. Udział w zorganizowanych zawodach świetnie motywuje mnie do regularnego biegania.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze w zawodach udziału nie brałam, nigdy nie czułam się dobrze przygotowana, niestety. :(
UsuńA może siebie nie doceniasz? Hmm? Zacznij od zawodów na krótkie dystanse 5 km, 10km. Gwarantuję świetną zabawę, pozytywną energię i poznanie inspirujących ludzi.
Usuń